26.09.2020 – to już jesień

W Szkaradkowie powstała nowa inwestycja. Na miejscu konwalii powstało wrzosowisko. Wrzosy kupione w promocji po 3,50 zł/szt w E.Leclerc, a także w Leroy Merlin po 2 zł/szt. Kilka wrzośców z OBI po 8 zł. Razem ok. 50 sztuk. Do tego kwaśny torf, kora sosnowa i szyszki. Wielka inwestycja, ale i radość nie mniejsza. Marzyłam o takim wrzosowisku. Oglądałam wiele wrzosowisk w Internecie, podglądałam wrzosowiska w moim ROD, radziłam się przyjaciółki Hani, której wrzosowisko jest chyba najładniejsze, jakie widziałam na własne oczy. Oczywiście inwestycja nie tylko finansowa, ale praca jaką wykonałam przy usuwaniu konwalii – nie do oszacowania. Konwalie tam rosły odkąd pamiętam, a więc dłużej niż 15 lat. Na ich pamiątkę pozostawiłam mały zagonek. Okrawężnikowałam go, żeby nie pchały się konwalie na wrzosowisko.
Wrzosowisko jest częścią Szkaradkowa. Nie jest okrawężnikowane, żeby dzieci mogły bawić się bezpiecznie
Zawsze, kiedy dzieci już opuszczą Szkaradkowo, zaczynają swoją pracę krasnale i wszelkie inne stworzenia Szkaradkowe. Odbywają się codzienne narady w ścisłym gronie.
Nie brakuje także wszelakich szkoleń.
Do Szkaradkowa (i nie tylko) przyszła jesień. Szczególnie widać to po brzozie, która mocno zrzuca liście.
Jesień widać także w oczku. Przekwitły już liliowce. Na wiosnę może zakwitnie mini liliowiec Stella de Oro. Rozdzieliłam jego dużą kępę na dwie części. Jedną kępę rozsadziłam przy konwaliach, a drugą właśnie między liliowcami wysokimi przy oczku.
Przekwitły także nenufary: białe, żółte i różowe.W przyszłym roku może zakwitną także czerwone i bordowe, które dostałam od mojej przyjaciółki Hani.
W Szkaradkowie powstała także „jaskinia”. Może ktoś w niej zamieszka zimą.
Jesień nastała także w zielniku ziół wieloletnich. Dawno już ścięłam koper włoski. Nasion było tak dużo, że mogłam się nimi jeszcze podzielić. Natomiast zioła w zielniku jednorocznym jeszcze pięknie rosną. Szczególnie bazylia. Nadal nie wiem co to za piękny wachlarz wyrósł mi na środku tego zielnika. Na pewno nie jest to tatarak. Może w przyszłym roku zakwitnie i sprawa się wyjaśni.
Kwitną nadal pelargonie na domku Oli i przy werandzie na kwietniku. Bez mocno obcięty w lipcu wypuścił nowe gałązki. Jest szansa, że na wiosnę lepiej zakwitnie, choć martwi mnie, że obrzeża liści brązowieją.
W tym roku pięknie kwitną pelargonie bluszczolistne krótkie. Nawet okazały się mocniejsze od surfinii.
Rabata kwiatowa przy chodniku w tym roku uboga. Właściwie to tylko aksamitki ją rozweselają. Róże w tym roku ciągle chorują, zrzucają listki, a nawet i zasychają pąki. Pewnie jakiś wirus grzybowy je atakuje. W tym roku zaniedbałam opryski na choroby grzybowe i pewnie to efekt.
Pomimo, że jesień, że już kwiatów zasadniczo nie ma , to ten powój/bluszcz? właśnie dopiero teraz pokazuje swoje piękno. Ciągle nie wiem jak się nazywa. W przyszłym roku będzie mu towarzyszyć milin czerwony. Posadziłam także milin żółty, ale ten ma ozdobić domek Oli.
W warzywniku – zielono. Jeszcze rosną kabaczki i cukinia. Marchew i buraczki czekają do Jadwigi, czyli do połowy października. Rośnie poplon (gorczyca i facelia). Trzeci raz jako poplon wysiałam rzodkiewkę i jest wyjątkowo smaczna.
Zbieram także fasolkę szparagową Złotą Saxę (też poplon). Jeszcze owocuje fasolka szparagowa tyczna. Ale już w przyszły weekend ją zlikwiduję. Mam przesunąć o 1 m wigwam dla tej fasolki (to na przyszły rok).
Obok fasolowego wigwamu zorganizowałam grządkę z truskawkami na beczce. Dwa rzędy po 9 krzaków i 6 krzaków w środku. Wykonanie beczki według instrukcji internetowych. Truskawki kupiłam w OBI z przeceny. Ciekawe co to za wynalazek i czy zda egzamin.
Poniższe zdjęcie robiła Ola. Jest to książeczka, którą bardzo lubi „czytać”. Pierwszym czytelnikiem tej książeczki była jej mama. Do Oli domku przyszły wszystkie książeczki z dzieciństwa jej mamy. Czytamy także, choć powoli, „O dwóch takich co ukradli księżyc” Kornela Makuszyńskiego.
Czytamy powoli, głównie z powodu mojego gardła. Szybko się męczy. Jutro mam wizytę u onkologa.

Dodaj komentarz