Po pierwszym spotkaniu z małą, szarą myszką, Michałek z Małgosią siedząc w swoim pokoju, zastanawiali się, co zrobić, żeby ją zatrzymać u siebie.
-Przecież może spać w moim łóżeczku – głośno zastanawiała się Małgosia. – Razem ze mną – dokończyła.
Michałkowi nagle zmarszczyły się brwi i czoło. Jakoś dziwnie się skurczył, jakby mu zrobiło się zimno. Nawet nim zatrzęsło. Nie odpowiedział na pomysł Małgosi, tylko odwrócił się od niej i podszedł do biurka.
Małgosia pomyślała sobie, że chyba jej pomysł nie bardzo mu się spodobał. Próbowała się poprawić.
-Albo .. w pudełku po zabawkach – szukając nowego miejsca dla myszki, pilnie spoglądała na Michałka. – Albo … Zbudujmy dla niej domek z klocków lego…Musi mieszkać w naszym pokoju – zdecydowanie dokończyła kolejną propozycję.
Nastała dłuższa chwila ciszy. Michałek nadal stał przy biurku. Może zastanawiał się nad kolejnymi propozycjami Małgosi. Może sam szukał dla niej miejsca. Małgosia pilnie obserwowała jego miny.
Nagle Michałek odwrócił się i oświadczył:
-Masz rację, Małgośka. Myszka musi mieszkać w naszym pokoju. Zbudujemy dla niej .. Legodom – zadecydował Michałek.
Małgosia była tak dumna, że Michałek przyznał jej rację, że aż na głos w kółko powtarzała: „Zbudujemy Legodom!… Zbudujemy Legodom!… Zbudujemy Legodom!”
-Cicho, bo mama usłyszy – uspokajał Michałek Małgosię.
Było jednak za późno. Otworzyły się drzwi i mama właśnie weszła do ich pokoju…
-Dla kogo zbudujecie Legodom? – zaciekawiona zapytała.
Małgosia i Michałek spojrzeli na siebie porozumiewawczo, po czym Michałek zdecydowanie odpowiedział.
-Dla myszy.
-Dla myszy? Jakiej? – mama zrobiła wielkie oczy.
-No, dla tej, co tak z tatą szukaliście w naszym domu – Michałek szybko znalazł odpowiedź i „sprawę myszy” natychmiast przejął w swoje ręce. – Może jak zbudujemy dla niej jakiś dom, to ona wtedy do niego wejdzie i w nim zamieszka. A jak już w nim zamieszka … no, to będzie wtedy… oczywiście … nasza.
Do rozmowy próbowała włączyć się Małgosia.
-I będziemy mogli…
-Tylko niech wszystkie drzwi w domu będą dla niej otwarte – natychmiast przerwał Michałek myśl Małgosi.
-A więc, nie przeszkadzam wam. Budujcie ten Legodom. Ale jak wam się uda ją do tego Legodomu sprowadzić, to natychmiast mnie zawołajcie – uśmiechnęła się do nich mama.
-Po co natychmiast, mamusiu? – zapytała Małgosia nie rozumiejąc wypowiedzi mamy.
-Żeby ją … – próbowała mama malutkiej Małgosi wyjaśnić po co, ale Michałek przerwał jej odpowiedź.
-Mamusiu, ja jej wytłumaczę. – I szybciutko podbiegł do Małgosi. Wziął ją za rękę i razem podeszli do wielkiego pudła co stało pod biurkiem. Do wielkiego pudła z klockami lego. Mama zaś, uśmiechnąwszy się do siebie, spokojnie wyszła z ich pokoju.
Dzieci odetchnęły. Odetchnęła także Szaryszka, siedząca pod biurkiem za wielkim pudłem z zabawkami. Wszystko słyszała i wszystko zrozumiała. Także wypowiedź mamy.
Pudło z klockami lego, stojące pod biurkiem, było faktycznie wielkie. Wielkie i pełne klocków lego. Aż po same brzegi. Kilka razy Michałek z pomocą Małgosi próbował je wysunąć na środek dywanu. Za każdym razem pudło zaczepiało się o brzeg dywanu i nie dawało się wysunąć.
-Może mama nam pomoże? – zaproponowała Małgosia.
-Coś ty, Małgosia. Przecież za tym pudłem siedzi myszka.
Od razu wszystko by się wydało – skrytykował propozycję Małgosi Michałek. – Musimy poradzić sobie sami.
I zaczęli radzić sobie sami. Michałek myślał i myślał, przyglądając się pudłu z różnych stron. Nawet próbował podnosić za jeden bok. Małgosia pilnie przyglądała się Michałkowi i jego mądrym minom. I czekała, co też jej brat wymyśli.
-Mam pomysł – nagle olśniło Michałka. – Idź, Małgośka, po szczotkę do podłogi.
-Po szczotkę? Tę do zamiatania? To będziemy zamiatać, zamiast budować Legodom? – zapytała zdziwiona Małgosia.
-O nic nie pytaj, tylko idź po szczotkę do zamiatania… Nie będziemy zamiatać, tylko budować Legodom – uspokoił Michałek Małgosię.
Po kilku sekundach Małgosia była z powrotem. Razem ze szczotką do zamiatania. Szczotka była taka wielka, że dużo wyższa od niej. Z trudem ją przyniosła z kuchni, ale przyniosła. Lubiła wykonywać polecenia brata. Był taki mądry, gdy rozkazywał.
-Jak podniosę pudło, to wsuń czubek szczotki pod pudło – polecił Michałek Małgosi, pokazując jej, jak ma to wykonać.
Małgośka nawet okiem nie mrugnęła. Natychmiast wzięła szczotkę i gdy tylko Michałek podniósł pudło, wsunęła je najgłębiej jak potrafiła.
-No. A teraz po kiju przesuniemy pudło na dywan. Będziemy ciągnęli razem – dalej wyjaśniał Michałek.
I udało się. Teraz całe pudło znalazło się na dywanie. Michałek jeszcze raz podniósł je za bok, a Małgośka w tym czasie wyciągnęła szczotkę.
-Teraz ją odnieś z powrotem do kuchni. Tylko postaw w tym samym miejscu co stała – zwracając się do Małgosi, zakończył zdanie Michałek.
Po chwili odpoczynku zabrali się do pracy. Do budowania Legodomu. Myszka siedziała między nimi i przyglądała się budowie. Na wieczór dom stał już pod dachem.
-No, to dach nad głową już masz – uśmiechnął się Michałek do myszki. – Reszta jutro.
Wsuwanie pudła z powrotem pod biurko poszło łatwo.
Obok pudła stanął Legodom.
-Zbudowaliście już ten Legodom? – przy kolacji mama zapytała dzieci.
-Jeszcze nie wszystko skończone – odpowiedział jej Michałek. – Budowa, to nie taka prosta sprawa. Musi potrwać – dokończył.
-Masz rację, Michałku. Budowa to nie taka prosta sprawa – mama przyznała rację Michałkowi.