7.Wielka tajemnica


   Na polecenie mamy dzieci natychmiast zabrały się za niedojedzone śniadania. Stanęły przed biurkiem i … zamilkły. Po dłuższej chwili pierwszy odezwał się „Chłopczyk”.
-Małgośka?
-Michałku? – powtórzyła za nim pytającym tonem „Dziewczynka”.
-Aha. Więc „Dziewczynka” to Małgośka, a „Chłopczyk” to Michałek – natychmiast odnotowała Szaryszka siedząc pod biurkiem za wielkim pudłem.
-Czy widzisz to samo co ja? – zapytał Małgośkę Michałek niepewnym głosem.
-Czy widzisz to samo co ja? – znowu jego tonem powtórzyła Małgośka.
-Seeeeeeeeeeeer? – jak na „trzy-cztery” zawołali  razem.
Nastała długa cisza… Bardzo długa cisza…
-Nareszcie mamy sposób na ten niedobry żółty ser – odezwał się Michałek.
-Nareszcie – odetchnęła z ulgą Małgośka.
-Tylko mama z tatą nie mogą o tym wiedzieć – zapowiedział Michałek.
-Nie powiemy o tym nikomu – zapewniała szeptem   Małgośka.
-To będzie nasza Wielka Tajemnica – oświadczył Michałek.
-To będzie nasza Wielka Tajemnica – powtórzyła za nim Małgośka.
-Ciekawe, gdzie się ukryła? – cicho zastanawiał się Michałek.  -Może w naszym pokoju?
-Poszukajmy jej – poprosiła  Małgośka.
-Lepiej szybko zjedzmy chleb, bo się mama może domyśleć – zakończył  rozmowę Michałek.
Dzieci w wielkiej ciszy i w wielkim skupieniu skończyły śniadanie. Oczekując na obiad zabawiały się rozrzuconymi na dywanie klockami, samochodami i lalkami.
Tymczasem Szaryszka wychylając od czasu do czasu nosek zza wielkiego pudła przyglądała się dzieciom. Małgośka była małą dziewczynką. Mniejszą od Michałka. Miała długie blond warkoczyki z różowymi kokardkami na końcach. Różową bluzeczkę z okrągłym kołnierzykiem i z szerokimi mankietami w rękawach. Spódniczkę w „łączkę” z różowymi i białymi kwiatkami. I różowe rajstopki na nogach jak patyki.
Michałek był ładnym małym blondynkiem. Miał na sobie nienaganny granatowy garniturek, a biała, jak śnieg, koszulka z aksamitką granatową zamiast krawatu dodawała jemu szczególnego uroku.
Szaryszka zauważyła,  że Michałek to urodzonym przywódca. To on organizował wszystkie wspólne zabawy.
On także każdą zabawę kończył. Małgośka była tym zachwycona.  Wykonywała wszystko dokładnie, o co tylko ją poprosił. Bez jednego grymasu na twarzy.
-Prawdziwi przyjaciele – pomyślała Szaryszka i chciała przyjrzeć im się z bliska.
Powolutku, cichutko wyszła zza wielkiego pudła  i stanęła za plecami dzieci. Z radością przyglądała się ich zabawie. Nawet nie zauważyła, kiedy sama dołączyła się do wspólnej zabawy.
Małgośka z Michałkiem tylko spojrzeli się na siebie i porozumiewawczo uśmiechnęli. Zabawa we trójkę, to nie zabawa we dwójkę…
-Obiaaaad! – nagle dobiegł  głos mamy z kuchni.
Szaryszka natychmiast uciekła za wielkie pudło.
-Jestem bardzo szczęśliwa. Znalazłam dla siebie dom i prawdziwych przyjaciół: Kukułkę, Małgośkę i Michałka – oświadczyła głośno.
-Kochanie! Obiad – ponownie z kuchni dobiegł głos mamy.
-Już idę, Mamuśka – tata zadeklarował swój udział.
Po chwili do pokoju dzieci weszła mama.
-Małgosiu, Michałku! Obiad na stole  – ponaglała mama.
-Już, Mamusiu, idziemy – chórem odpowiedziały dzieci.
Za chwilę pokój dziecinny był pusty.
-„Małgosiu, Michałku! Obiad na stole” – powtórzyła Szaryszka zawołanie mamy.    – Ciekawe, czy będzie ser?

Dodaj komentarz