Natychmiast cały dom stanął na nogach. Zaczęło się wielkie polowanie na myszę. Przetrząsanie rozpoczęto od kuchni. Zaglądano pod stoły, pod krzesła, za szafki, pod szafki. Nawet zaglądano do środka.
-Może zrobiła sobie dziurę i siedzi w mące, albo w kaszy… Albo w płatkach kukurydzianych, czy owsianych … Może wlazła do cukru … – głośno zastanawiała się mama.
Zaglądano nawet do lodówki. Oczywiście do chlebaka także.
I pod zlewozmywak, bo tam stał kosz na śmieci. Przecież mogłaby tam dojadać sobie resztki ze śniadania. Przetrząśnięto każdy centymetr kuchni wszerz i wzdłuż.
My-szy nie znaleziono.
-Uciekła gdzieś, albo dobrze się ukryła. Zajrzyjmy do sypialni – oświadczyła mama.
-Mamuśka, tam na pewno jej nie ma. Przecież nikt do naszej sypialni nie chodzi z jedzeniem – zwątpił tata.
-Ale przecież jakiś okruszek mógł wnieść się na ciapach. Mogły też wejść z ciastkiem dzieci. Wszystkiego przecież nie dopilnuje się.
Szaryszka ciągle siedziała pod swoją poduszeczką i ze strachu cała się trzęsła.
Tymczasem polowanie przeniosło się do sypialni rodziców.
-Szukaj dokładnie – powiedziała stanowczo. – Może siedzi pod tapczanem?
-Może – powściągliwie odezwał się do niej tata.
-Kochanie, tylko sobie nie żartuj!
-Mamuśka, Ty – taka duża, a boisz się takiej małej myszki? – żartował sobie dalej.
-Ja się jej nie boję. Ja się jej po prostu brzy…
Szaryszka na wszelki wypadek natychmiast zatkała sobie uszy. Bała się, że może usłyszeć coś najgorszego na swój temat. Najgorszego, co zwykła myszka mogłaby o sobie usłyszeć. Po policzkach popłynęły jej dwie duże łzy. Jedna z lewego oka, druga z prawego. Powoli popłynęły do nosa. Na czubku nosa spotkały się i połączyły się w jedną dużą łzę.
Duża łza wisiała bardzo długo na samym czubku nosa, zanim spadła na podłogę. Szaryszka westchnęła bardzo cichutko.
-szkoda łzy – i łapkami chciała wytrzeć policzki.
I nagle otworzyły się uszy. To co usłyszała było przerażające.
-Został jeszcze duży pokój. Może tam się schowała. Balkon często jest otwarty – mama nie przestawała szukać.
-Teraz to już po mnie – pomyślała Szaryszka i ze strachu zesztywniała.
Do pokoju wszedł tata, a za nim mama.
-Kochanie, zajrzyj za kanapę. Ja zobaczę pod stołem i pod krzesłami zarządziła mama.
Zaczęło się odsuwanie kanapy…
-Oprócz poduszki dla lalki nic za kanapą nie ma – stwierdził tata i jakby zakończył szukanie.
Szaryszka odetchnęła.
Za chwilę jednak głos mamy znowu ją przeraził.
– Trzeba było ją stamtąd zabrać – odpowiedziała.
– Co? Mamuśka – zapytał tata.
-Poduszkę dla lalki. Na pewno jutro będą jej szukały – myśląc o dzieciach mama nie ukrywała swojego niezadowo -lenia.
-Nie będę drugi raz odsuwał kanapy. Wiedzą, gdzie ją zostawiły – stanowczo odmówił tata i wyszedł z pokoju.
-Sama ją stamtąd wyciągnę – powiedziała jakby do siebie półgłosem.
Podeszła do kanapy i próbowała ją odsunąć. Kanapa ledwo drgnęła. Myślała, że może uda się jej dostać poduszeczkę ręką. Próbowała także nogą. Z jednej strony kanapy. Potem z drugiej strony. Nie udało się. Stanęła więc na środku pokoju i zastanawiała się.
Gdy tak stała i tak się zastanawiała wyskoczyła z zegara Kukułka. Swoim ośmiokrotnym ku-ku nawrzeszczała na nią i schowała się z powrotem. Kobieta popatrzyła na Kukułkę i za chwilę za sobą zamknęła drzwi.
Udało się. Nareszcie Szaryszka mogła odetchnąć. Zadowolona wyszła spod swojej poduszeczki i wychyliła swój nosek zza kanapy.
-Dziękuję ci, żeś mnie uratowała – uśmiechając się dziękowała Kukułce. – Jesteś moją prawdziwą przyjaciółką.
Polowanie jednak jeszcze się nie skończyło. Zza zamkniętych drzwi dochodził nakazujący głos mamy.
-Jeśli jest gdzieś w kuchni to na pewno jeszcze raz przyjdzie po ten ser. Trzeba pozamykać wszystkie drzwi.
Jej rozkaz w uszach Szaryszki grzmiał jak przestroga.
Z niepokojem wróciła do swojej kryjówki.