Z czapką, bez czapki. Zawsze przywita
Wierzba płacząca do ziemi wbita.
Wyrosła tutaj ponad wiek temu,
Na samym zakręcie. Nie wiem czemu.
Z wysoka patrzy nasza królowa,
Przed słońcem chroni, przed deszczem chowa.
Z góry spogląda na łąki, pola.
Na tym nie kończy się wierzby rola.
Na pniu jej znaczy się poziom wody,
Gdy Bug wylewa, gdy idą lody.
Strach wtedy wszystkich ogarnia we wsi.
Gdy wieś zalewa, nasz dom najpierwszy.
Pamiętam. Wiele lat temu,
Gdy woda doszła do progu domu,
Matka i ojciec wciąż się modlili.
Wszystko na plecach powynosili.
Różne historie wierzba ukrywa.
Przyjedź, zapytaj. Będzie szczęśliwa.
Jej ławka nawet na ciebie czeka
W Żelewszu wszystkich wierzba urzeka.
