Odcinek 1 – Sadków

UL. LUBELSKA
Autobus „14” ma dwa przystanki końcowe. Jeden przy lotnisku, a drugi przy kościele na Sadkowie. Końcowy przy kościele – tylko niektóre kursy i przystanki „na żądanie”. Ostatecznie zdecydowałyśmy, że wysiądziemy na końcowym „14” przy lotnisku. Liczyłyśmy, że uda się nam przejść przez teren lotniska ulicą Lubelską do granicy miasta (1 kilometr drogi nadłożymy i jakieś 15 minut straty na czasie – nic wielkiego) i wracając stamtąd już rozpoczniemy naszą zaplanowaną wycieczkę.

Do autobusu „14” na pętli autobusowej Oś. Południe wsiadłyśmy o godz. 5:45. Wysiadłyśmy na pętli autobusowej przy lotnisku o godz. 6:22.
Dzień zapowiadał się pochmurny, ale deszczu nie prognozowały media na ten dzień.
Pojedyncze osoby wchodziły na teren lotniska (zapewne do pracy). My za nimi.
A tu – niespodzianka. Poproszono nas o przepustki. Niestety – przepustek nie miałyśmy, więc nas nie wpuszczono. Cóż, że mówiłyśmy jaki cel jest naszej wędrówki. Strażnik poradził nam, żebyśmy po prostu lotnisko obeszły od strony północnej, skoro tak nam zależy zacząć od wschodniej bramy na lotnisko i nie myślmy, że tam nas ktoś wpuści bez przepustki. Nie miałyśmy wyjścia. Skręciłyśmy w najbliższą lokalną ulicę bez nazwy, między blokami, parkingami, kierując się na północ wylądowałyśmy na jakiejś starej bocznicy. A to dopiero niespodzianka. Niezły początek. Którędy wyjdziemy? Przed nami stary tor z drewnianymi podkładami i bardzo stary zniszczony drewniany peron. Jednym słowem zabytek.
Naszą uwagę zwraca także „ogród działkowy” typu ROD za torem kolejowym a w szczególności przed ogrodem jakaś dziwna konstrukcja betonowa przypominająca bramę wjazdową, może tablicę ogłoszeń?
Zastanawiamy się, czy iść dalej wzdłuż ogrodu? A może będzie tam jakieś ogrodzenie nie do pokonania? Wcześniej zauważyłyśmy, że na wyjeździe z bocznicy w ogrodzenie jest dziura. Być może „zorganizowali ją” sobie działkowicze. Postanowiłyśmy z tej dziury skorzystać i w ten sposób znalazłyśmy się na ul. Porannej.
Wychodząc z bocznicy kolejowej przyglądamy się budowie wielkiego gmachu z czerwonej cegły po naszej lewej ręce.
Na ulicy Porannej ogromny ruch. Kierowcy jadący do Zwolenia i ze Zwolenia „wyniuchali” fajny skrót. Ulica bez chodników, nawet bez poboczy, ale jezdnia asfaltowa jakby niedawno ułożona. Bardzo niebezpiecznie dla pieszych. Ulicą Poranną dochodzimy do granicy Radomia. Vis a Vis piękne osiedle domków jednorodzinnych Cudnowa. Ulice: Niklowa, Brylantowa, Chromowa, Rubinowa, Platynowa, Krzemowa, Szafirowa – jak z bajki. Wieś Cudnów należy do Gminy Jedlnia Letnisko. Jest zlokalizowana między lotniskiem a rzeką Potok Północny. Oczywiście nie zabrakło naszego komentarza, że wieś jest „przylepiona” do Radomia. Może kiedyś Radom wchłonie Cudnów i skończy się mieszkańcom tej wsi cudowanie nad podatkami. Idąc „bokiem” Cudnowa stwierdzamy, że właściwie to już tędy szłyśmy przy okazji wycieczki „Turkusowym szlakiem”. Pałac między ul Brylantową i Chromową nadal nie zamieszkały.
Doszłyśmy do ul. Szafirowej i stwierdzamy, że nie ma co iść dalej. Opis trasy weźmiemy z „Turkusowego szlaku”.
Oto on:
Ulicą Poranną , a dalej gruntową idziemy w kierunku Kościoła św. Cyryla i Metodego. Po drodze sąsiadem Radomia jest Sadków (kościół należy do Sadkowa). I znów – wzdłuż drogi osiedle domków jednorodzinnych w Sadkowie. W Radomiu pola uprawne. Jednym słowem – przenicowanie. Nawet „tambylizm” znalazł się po lewej stronie naszej trasy ulicą Poranną.
Postanowiłyśmy odpocząć. Kilometry czuło się w nogach (20 kilometrów). Zmęczenie większe niż pierwszego dnia wycieczki. Jest godz. 12.35, a tu jeszcze trzeba by było obejść lotnisko.
Na trzecie miejsce postojowe wybrałyśmy sobie krąg betonowy. Betonowy parkan zasłaniał nam Radom. Nawet przez szczeliny nie mogłyśmy podejrzeć tego. co za ogrodzeniem. A ruch samochodowy spory. Po krótkim odpoczynku powoli ruszamy dalej. Oj ciężko było ruszyć z miejsca, chyba lepiej było nie przystawać. Ale jak poszło. Zatrzymujemy się na sekundę, by spojrzeć na kościół. Jest chyba jakaś uroczystość, bo bardzo dużo samochodów nazjeżdżało się. Mijamy kościół, końcowy przystanek „14” i idziemy prosto do ul. Lubelskiej, mijając główną ulicę Sadkowa. Stojący tam słupek ze znakami drogowymi budzi w nas „podziw” dla służb ruchu drogowego. Dochodzimy do bramy głównej Jednostki Wojskowej.
To był opis z „Turkusowego szlaku”.
Jest godz. 6:45. Wracamy rozpoczynając od nowa naszą wycieczkę.
Idziemy ulicą Poranną w kierunku ul. Lubelskiej lewym poboczem.
Ogromny betonowy płot odgradza ogródki działkowe od jezdni ul. Porannej. Nie da się popatrzeć na zagospodarowanie działek, co mnie jako działkowca bardzo interesuje. Udało się jedynie przez większą dziurę w ogrodzeniu zobaczyć grilla. Dochodzimy do „znanej” już nam bocznicy kolejowej. Przechodzimy obok budowy tego wielkiego gmachu z czerwonej cegły. Tablica o treści ” Teren prywatny – wstęp wzbroniony”. Nie widać „Tablicy informacyjnej o budowie”. Mijamy jeszcze Przedszkole Nr 7 i dochodzimy do ul. Lubelskiej. Na samym rogu blok mieszkalny o adresie ul. Sadków 1, po drugiej stronie ul. Lubelskiej widok na stołówkę wojskową.
Wchodzimy na ul. Lubelską i widzimy kolejkę samochodów jadących w kierunku bramy lotniska i sznur pieszych zdążających do pracy. Jest godz. 7:08.
W międzyczasie dowiadujemy się, że ta budowa to Centrum Hotelowo Konferencyjne.
Jesteśmy na ul. Lubelskiej. Przechodzimy na lewy chodnik. Mijamy wojskową stołówkę , przechodzimy przez ulicę dojazdową na lotnisko. Oświetlony parking na lotnisku za stołówką wojskową – robimy fotkę.
Zaczyna padać drobny deszczyk. Na razie nie rozkładamy parasolek. Lotnisko już za nami. Mijamy pętlę autobusową i oczyszczalnię ścieków. Po drugiej stronie ulicy na posesji ul. Lubelska 143 zauważamy kapliczkę z czerwonej cegły, ale duży ruch na ulicy przeszkadza w zrobieniu jej zdjęcia. Idziemy dalej.
Po prawej stronie (ul. Lubelska 141) w głębi ogromna firma „Hart” – hurtownia części do samochodów i motocykli. Widać, że niedawno wybudowana.
Zatrzymujemy się na chwilę przy trzech młodych klonach posadzonych na trawniku przed pięknie ogrodzoną posesją (róg ul. Lubelskiej i Lotniczej). Na jednym z nich tabliczka z informacją, że tymi klonami opiekują się dzieci z Przedszkola nr 7, a więc z tego które mijaliśmy na ul. Porannej. Fajne imiona mają te klony. Wszystkie trzy kończą się sylabą ” – on”. Nazywają się: Klon Szymon, Klon Zenon i Klon Leon. Brawo przedszkole! Świetny pomysł. Będę pamiętała o Waszych KLONACH.
Po prawej stronie przy posesji ze starym domem drewnianym (ul. Lubelska 135) drogowskaz: Rzeszów na lewo, Warszawa na prawo. Przechodzimy przez ul. Lotniczą i jesteśmy na wiadukcie nad Aleją Wojska Polskiego. Wiadukt jest na granicy osiedla Sadków i osiedla Dzierzków.

Dodaj komentarz