3. BUG

Żelewsze to Bug.

Bug od zarania dziejów przyjmowano, że jest dopływem Wisły (550,5 km Wisły). Informator Centralnego Urzędu Gospodarki Wodnej z 1961 r. podawał, że dopływem Bugu jest Narew (pod Serockiem).

Dalej w odległości 1 km poniżej Twierdzy Modlin Bug wpływa do Wisły. Od 1962 r. Bug w swoim 772 kilometrze łączy się z Narwią, wpływając do Zalewu Zegrzyńskiego. Odcinek rzeki między Zalewem Zegrzyńskim a Wisłą określany jest najczęściej jako „Bugo-Narew”.

Bugiem można dopłynąć nie tylko do Morza Bałtyckiego, ale też do Morza Czarnego – poprzez Muchawiec i Kanał Królewski, rzekę Pinę i Prypeć, która uchodzi do Zbiornika Kijowskiego na Dnieprze, i dalej Dnieprem do jego ujścia poniżej miasta Chersoń na zachód od Półwyspu Krymskiego.

Bug jest rzeką, która zachowała swój naturalny charakter. Jest rzeką dziką i nieuregulowaną, co dla miłośników przyrody stanowi jego największą wartość. Występuje tu wiele gatunków roślin, ale Bug to przede wszystkim przepiękne krajobrazy. W nadbużańskich gminach rzeka jest podstawową atrakcją turystyczną. Brzegi porastają bujne zarośla wierzbowe. Rzeka tworzy liczne zakola i starorzecza nazywane „bużyskami”. Porzucone odłogiem pola i łąki dziczeją, zarastają lasami samosiejkami. Spacery nad Bug, jakie pamiętam za czasów mojej młodości, dzisiaj już są coraz trudniejsze. Zastąpiły je spływy kajakowe.

Woda w Bugu już nie tak przezroczysta jaką pamiętam, że stojąc po kolana na brzegu rzeki było widać paznokcie u nóg i zaciekawione rybki muskające skórę łydek. Strome brzegi zarosły krzakami. Gdzieniegdzie leżą powalone przez bobry drzewa. Gdzie indziej podmyte korzenie drzew także zdają się wyrokować ich rychły upadek. Niejedno drzewo, niejeden sążeń ziemi – dawno zniknęły w nurcie rzeki zmieniając krajobraz wsi. Tak też się stało w latach młodości mojej matki. Jej rodzinny dom, jak i wiele innych, stał nad samym Bugiem od strony Kodnia. W 1934 roku wielki pożar strawił prawie wszystkie domy tam stojące. Matka opowiadała, że ogień był tak wielki, że palące się snopki z dachów silny wiatr przenosił z jednego gospodarstwa na drugie. Wielu gospodarzy nie zdążyło niczego zabrać ze swoich domów. Matka wskoczyła do palącego się domu po pudełko, bo właśnie w nim znajdowała się jej nowa chustka, którą dostała od swojej matki. Udało się jej w ostatniej chwili wyjść z ognia z tym pudełkiem. Była bardzo szczęśliwa. Ale jeszcze bardziej szczęśliwi byli jej rodzice widząc ją całą. Za chwilę okazało się, że właśnie w tym pudełku znajdowały się wszystkie dokumenty rodziców. To pudełko jest w moim posiadaniu do dzisiaj.

Po tym pożarze mieszkańcy wsi przenieśli się z budową nowych gospodarstw na drugą stronę drogi.

Mieszkańcy wsi odkąd pamiętam łowili w Bugu ryby. Zdarzały się wielkie sumy, szczupaki, liny. Porządni gospodarze mieli nawet swoje łódki. Wypływali nimi na Bug, zakładali sieci (newudy) i tak głównie łowili ryby. Oczywiście mieli wędki, ale …

Łowili także małże, które zbierali przy brzegu rzeki. Nazywali je czerepachami. Parzono je w wielkich kotłach. Czerepachy wtedy otwierały się i można było je łatwo wyciągnać ze środka muszli. Karmiono nimi świnie. Muszlami zabawiały się dzieci. Ja także zbierałam czerepachy i mięso z nich wydłubywałam. Matka mówiła, że czerepachy skończyły się, jak powrócili żelewiescy z zachodu. Także szybko skończyły się raki i żółwie. Pamiętam żółwie sunące się po ugorze wzdłuż rzeki. To dopiero były muszle – jak talerze. Ale nie pamiętam, co się z nich robiło. Kiedyś starszy kolega przyniósł kask, który znalazł gdzieś nad Bugiem. Powiedział nam, że to muszla żółwia. Chciał nam go „sprzedać” i chyba to mu się udało, a kask nam zabrano.

W niektórych gospodarstwach były pasieki. Także w mojej rodzinie byli od dziada, pradziada pszczelarze. W domu nigdy miodu nie brakowało. Gorzej raczej było z dżemami, czy marmoladami, bo do nich potrzebny był cukier, a był on drogi. W domu zamiast cukru używano najczęściej miodu. 

Kiedyś na Bugu były młyny. Młyn był w naszej wsi, także na Sugrach i w Szostakach (następna wieś w górę rzeki). Należały one do rodziny Panasiuków, a więc jakby także i do mojej rodziny ze strony matki. Młyny były bardzo dawno. Nasi rodzice ani dziadkowie już ich nie widzieli, tylko powtarzali, że młyny były. Dziś nikt z nas nie umie wskazać w którym miejscu stał młyn w Żelewszu. Może w pobliżu jeziora, które jest połączone małym korytem z Bugiem? A może w miejscu, o którym już wspomniałam, gdzie stały domy jeszcze przed wielkim pożarem?

Był czas w historii ziemi kodeńskiej, że Bug był rzeką spławną i żeglowną. Rzeką spławiano aż do Gdańska tratwy z drewnem. Kursowały statki (szkuty) pod dowództwem szyprów załadowane zbożem, także miodem i innymi płodami z Podola i Wołynia. W drodze powrotnej przewożono towary kolonialne, wyroby rzemiosła i zbytku, także tkackie.

W latach, kiedy ziemią kodeńską zarządzała Elżbieta z Branickich Sapieżyna w Kodniu powstała manufaktura tkacka.

Według Jarosława Onyszczuka autora książki pt. „Kodeń” Kodeń miał również swoich flisaków (poniżej jeden z dokumentów). Było 40 co najmniej 5-osobowych załóg (a więc powyżej 200 flisaków). Wśród nich być może mój pra…przodek Łukian Oniszczuk z Żelewsza i jego ojciec Wasyl Oniszczuk z Kodnia.

O znaczeniu Bugu jako drogi żeglownej świadczy uchwała Sejmu z 1548 r., która stanowiła: „Bug, począwszy od Sokala, nie może być nigdzie żadnymi groblami hamowany pod karą 200 marek srebrem”. Uchwała sejmowa wyznaczała termin wyburzenia istniejących tam. Wyjątkiem była tama w Kryłowie służąca do zabezpieczenia zamku, którego właściciel, Mikołaj Ostroróg, musiał zapewnić żeglowność rzeki. Wzdłuż Bugu kwitł handel, rozwijały się miasta i miasteczka, budowano spichlerze i magazyny, powstawały przystanie i porty rzeczne, takie jak np. w Horodle, Dubience, Dorohusku, Uhrusku, Orchówku, Włodawie, Kuzawce, Sławatyczach, Kodniu, Brześciu i wielu, wielu innych aż do ujścia.

Rozwój nowoczesnego transportu w XIX wieku powoli eliminował znaczenie transportu wodnego, ale jeszcze powstała w XIX wieku w Dorohusku „Bug Flotylla” służyła do czasu II wojny światowej. Statki przewoziły pasażerów na trasie Brześć – Kodeń – Włodawa – Dorohusk.

Wzdłuż Bugu młynarze stawiali wodne młyny. Było także dużo młynów pływających. W drugiej połowie XIX w. rząd carski rozpoczął ich likwidację bo zagrażały żegludze.

Powoli znikały znad Bugu młyny wodne. Zastępowały je wiatraki. Między innymi powstał wiatrak w Zabłociu, który do dziś już jako zabytek tam stoi.

Również zmalało znaczenie nadbużańskich wsi. Matka wspominała, że jeszcze przed wojną to do wsi (na zimę) przychodziła nauczycielka i uczyła dzieci pisać i czytać (także moją matkę, która przez dwie zimy skończyła 4 klasy szkoły).

Po wojnie wszelki transport wodny rzeką Bug zaniknął.

Powoli wyludniają się nadbużańskie wsie. Jedynie bociany od zawsze niestrudzenie rok w rok wracają do swoich gniazd ciągle je remontując i odnawiając, ale także budując nowe.

 

Dodaj komentarz