Cygan nie kucharz, więc rzadko gotuje
Lecz jego zupa wszystkim smakuje
Przepis ma prosty. Wszyscy go znają.
Ci co nie znają, niech przeczytają.
Pukasz do chałupy.
Zapraszasz rodzinę
Na swoją zupinę.
Gwóźdź musisz mieć ze sobą.
Zalewasz go wodą,
Na kuchni gar stawiasz
I gapiów zabawiasz.
Gdy się zagotuje,
Zupę sam smakujesz…
Jeśli mało soli
Musisz ją dosolić.
Można dodać pieprzu,
Będzie jeszcze lepsza.
By gwóźdź stał jak laska
Dobra jest zasmażka.
Wreszcie ( gdy gwóźdź stoi )
Można zupę stroić:
Najlepiej w skwareczki
I w lane kluseczki…
Jeszcze raz smakujesz
I gwóźdź swój wyjmujesz,
Do kieszeni chowasz.
Zupa jest gotowa.
Do stołu podajesz
Z gotowanym jajem,
Aż wreszcie rodzina
Ucztę rozpoczyna.
Ty z nimi pospołu
Zasiadasz do stołu.
By aromat wzmocnić
Można zupę skropić
Kropelkami dżinu
Lub szklaneczką wina.
Gdy się dobrze składa
Bajki opowiadasz.
W końcu najedzony
I pracą zmęczony
Grzecznie się wynosisz.
O gażę… nie prosisz.
Strzemiennego pijesz;
Za wszystko dziękujesz;
Za najście przepraszasz;
Więcej się nie wpraszasz.
Choć proboszcz nie cygan to też potrafi Z jednego gwoździa zbudować parafię.
