Dzisiaj już od rana
Kuchnią rządzi mama
Stół już posprzątany
Garnki pochowane
Umyte talerze
Za dzieżę się bierze
Przyniosła z komory
Mąki worek spory
Przesiała do dzieży
Co jeszcze w alkierzu
Na lepce się grzała
I wody w nią wlała
Garść soli wsypała
Rozczynu dodała
Zacisnęła pięści
I miesi … I miesi …
I dzieżą obraca ….
Chleb piec – ciężka praca.
O pomoc nie woła
Choć pot ściera z czoła….
Zagniotła już ciasto
Teraz będzie rosło
Przykrywa je ścierką
Ociepla kołderką
I czeka … I zerka…
Jak wysoko ścierka
Tymczasem piec grzeje
Nie pije i nie je
Tylko w ogień patrzy
Czy żar dobrze żarzy
I dzieży dogląda
Na piec wciąż spogląda
Gdy gotowe wszystko
Do blach wkłada ciasto
Na boki żar zsuwa
I blachy w piec wsuwa.
W końcu drzwi zamyka
I czeka … I czeka …
Aż chlebem zapachnie
Na calutką kuchnię…
Przyszła pora… Znaczy,
Czas wyciągać blachy
Pogrzebacz złapała
I powyciągała….
Wolno krzyżem znaczy
I kładzie na tacy…
Niech nam święto dzieży
Zawsze się należy
