23.12.2021 – Ola, Stasio i krasnale

Wczoraj, późnym popołudniem, przyjechały do mnie wnuczęta: Ola i Stasio. Dawno, bo ponad 2 tygodnie, nie widziały babci, a bardzo były ciekawe, czy mam już choinkę. Wiedziały, że choruję i że z tą choinką może być różnie, i że może trzeba mi pomóc. Stasio zaś był ciekaw, czy babcia kupiła cukierki na choinkę, bo u nich już wiszą, ale nie można jeszcze ich z choinki brać. Na szczęście wszystko było gotowe: i choinka, i cukierki.
– Ola! Są trufle!!! – głośno ucieszył się Stasio. Radości było dużo, ale chyba największą radość sprawiła im wizyta krasnali.

A było tak.
Właśnie siedzieliśmy w kuchni. Dzieci zajadały kopytka, piły herbatkę, gdy nagle usłyszęliśmy czyjeś krzątanie się przy drzwiach wejściowych.
– Ciekawe, kto to przyszedł? – głośno zastanawiałam się. – Może dziadek wrócił z zakupami.
Stasio, jak usłyszał, że może to być dziadek, zerwał się z krzesła i pobiegł … do dziadka.
Tymczasem słyszymy:
– Babcia!!!!! To krasnal!!!
– Jaki krasnal? – pytam z kuchni.
– Babcia!!! Pan profesor!!!!
Zerwała się Ola z krzesła i pobiegła zobaczyć.
– Babcia! To pan profesor!.
– Zapytaj go, czy może czegoś potrzebuje?
– Babciu, ty go zapytaj.
I przyszła Ola z krasnalem do kuchni. Pogadałam z nim i po chwili mogłam dzieciom wszystko wyjaśnić.
– Pan profesor powiedział, że krasnale usłyszały, jak Stasio głośno krzyknął „Ola! Są trufle” i zapragnęły sprawdzić, czy to prawda.

Zapytałam więc pana profesora:

– Czy to znaczy, że idą do nas?

A pan profesor na to:
– Pani Walentyno!!! One już są pod choinką i sprawdzają – z uśmiechem odpowiedział pan profesor.
Ola i Stasio na trzy-cztery pobiegły do salonu i za chwilę słyszę bardzo głośne:
– Są!!!!!!! Są!!!!!!
Poszłam i ja do salonu z panem profesorem.
– Babciu! Ależ one zmarzły i jakie są mokre – stwierdziła Ola .
– Przeszły długą drogę. Pewnie są zmęczone. Może chciałyby odpocząć, zanim wyruszą z powrotem do swojego „Szkaradkowa” – skomentowałam Oli wypowiedź.
Ola natychmiast zaczęła organizować im posłanie i po kolei układała krasnale do spania, a Stasio każdego częstował truflem.

Gdy już wszystkie krasnale poszły spać, przyjechał po dzieci „maćkowóz”, czyli samochód taty i Ola ze Stasiem musiały wracać do swojego domu.
Dzisiaj rano, jeszcze spałam, przyszedł do mnie pan profesor z prośbą:
– Pani Walentyno. Jeden z krasnali ma chorą nogę. Nie wiem jak mu pomóc, ale nie da rady wrócić do „Szkaradkowa” sam pieszo. Krasnale już poszły. Czy może pani zaopiekować się nim.
– Oczywiście, panie profesorze. Zaraz pójdę do niego. Dziękuję, że przyszliście do mnie. Do zobaczenia.
– W „Szkaradkowie”, pani Walentyno. … W „Szkaradkowie”!!