4.06.2022 – krótki maj

Jakiż ten maj był krótki. Nawet nie wiem kiedy przekwitły jabłonie i majowa konwalia. Może to za sprawą moich trzech kurek, którym ciągle coś w kurniku poprawiam. Po przywiezieniu ich do kurniczka okazało się, że wybieg, który im zorganizowałam nie bardzo je zainteresował. Wolały kompostownik. Niemalże nie schodzą z niego do dzisiaj. Obawiam się, że niedługo zabraknie w nim robaków, a wtedy kto przerobi zielsko na kompost? Jeszcze o tym nie myślę, ale musiałam osiatkować kompostownik, gdyż próbowały przeskakiwać do kompostownika sąsiadów. Drugi problem, który zauważyłam, to taki, że kurnik był skierowany wejściem na zachodnią stronę i gdy kurki szły spać świeciło im słońce prosto w oczy. W związku z tym zmieniałam lokalizację kurniczka. Teraz jest dobrze. Kurki chętnie wchodzą do swojej sypialni. Obecnie pracuję nad problemem, jak im udostępnić podwórko, żeby nie wychodziły na ogród i nie grzebały w kwietniku przy oczku. Jestem już na ukończeniu zabezpieczenia. Natomiast największy problem z jakim teraz muszę walczyć to ….. sroki. Otóż … podkradają jajka z kurnika. Do takiego wniosku doszłam, gdy moi działkowi sąsiedzi zaczęli znajdować skorupki jaj w swoich ogródkach.

Dokuczają także wróbelki. Na kurzą stołówkę zlatują się całe rodziny. Są tak sprytne, że nawet wlatują pod daszek nad wybiegiem, gdzie stoi karmidełko z paszą dla niosek. Do kurniczka przez wąskie szczeliny także zaglądają.

A to jest piękna czerwona róża – witraż. Dostałam ją od Janusza Niedzielskiego przy okazji rodzinnego spotkania w ramach genealogii. Mój mąż i Janusz mają wspólnego pradziadka – Stanisława Przybysza. Jadąc do nas z Moskwy (łódzkie) nawigacja poprowadziła go (nie wiadomo dlaczego) trasą przez Cerekiew. Nawet nie wiedział, że właśnie w Cerekwi na cmentarzu jest pochowany ten pradziadek. Czasem zdarzają się dziwne zbiegi okoliczności. Janusz tworzy różne witraże. Piękne. Gdy pracował w Emiratach Arabskich zawsze od niego otrzymywałam aktualne zdjęcia tych witraży. Tym razem przywiózł ze sobą prezentację swoich prac. Jest czym się zachwycać. Teresa, jego żona, okazała się moją krajanką. Jaki ten świat jest mały, a każdy ma swoją „Moskwę”.