Na gościńcu Krzyż samotnie
Stoi pod krzewem leszczyny.
Czyta jej listy miłosne
Od ukochanej dziewczyny.
Nuci jak Bugiem pływali
Od samych Szostak do Kodnia.
O swej miłości śpiewali
Czasami nocą aż do dnia.
Chociaż niekiedy kałuże
Z wylanych łez się tworzyły
Deszcze, wichury i burze
Ich nigdy nie rozłączyły …
Szepcze jej także o rybach
Co się ślizgają po wodzie,
O polowaniu, o grzybach,
O każdej swojej przygodzie.
Wspomina swoją ostatnią noc,
Gdy pędził na motocyklu.
Przed nim szybko przemknęło coś.
Zrozumiał. Szczęście uciekło…
Na gościńcu Krzyż samotnie
Czeka pod krzewem leszczyny
Zawsze tam kwitną stokrotki,
To kwiaty jego dziewczyny.
Gdy idę do Kodnia pieszo
Słyszę tam ciche wołanie.
Po lesie błąka się echo.
Do siebie zabierz je, Panie.
