Baśń o szkatułce

BAŚŃ O SZKATUŁCE

Piękna dama, jak księżniczka,
z mocnym różem na policzkach,
chciała spotkać się ze stryjem.
– Stryj twój, pani, już nie żyje –
oświadczyła jej stryjenka.
A że były właśnie święta
damę w gości zaprosiła.
Stół sowicie zastawiła,
chcąc zaimponować damie.
 
Pierwsze danie:  barszcz z uszkami.
Wszystkie równe, jak spod sznurka.
W jednym tylko była dziurka,
więc go dama nie ruszyła.
Na talerzu zostawiła…
Uszko, mocno zaskoczone,
aż zrobiło się czerwone.
Nie straciło jednak głowy.
Gdy zaczęły się rozmowy
całe w słuch się zamieniło.
Co słyszało mnie streściło.
Ja zaś w rymy to ubrałam
i w tej baśni opisałam.
 
Stryj i ojciec owej damy
byli braćmi bliźniakami.
Stryj, gdy dorósł, był leśnikiem.
Damy ojciec zaś był … „nikim”.
– Muszę swego szczęścia, bracie,
  szukać dalej. W wielkim świecie.
Rzekł, gdy mieli już się rozstać.
Po czym dosiadł koziorożca
i w daleki świat odjechał.
Długo brat na niego czekał,
lecz się więcej nie spotkali.
Co się stało, poznasz  dalej.
 
Koziorożec z ojcem damy
przeskoczywszy oceany
i najwyższe nawet góry
wzbił się w niebo. Ponad chmury,
ponad wszystkie gwiazdozbiory,
ułożone do tej pory.
Ponad słońca i księżyce.
Zatrzymawszy się na szczycie
najwyższego w świecie nieba,
rzekł do swego pasażera:
– Oto świat masz u stóp swoich.
  A od szczęścia aż się roi,
  w którą byś nie spojrzał stronę.
  Tobie jedno przeznaczone.
I zakręcił się na pięcie…
– Które będzie twoim szczęściem?… 
  Jeszcze tylko chwilę czekam.
Koziorożec go pospieszał.
– Szczęście znajdę w takim kraju,
  gdzie marzenia się spełniają.
Głośno myślał ojciec damy.
– Czy kraj taki jest ci znany?
Zwrócił się do koziorożca.
– Nie jest mi Kraina obca.
  Jest po drugiej świata stronie.
  Chcesz, zawiozę ciebie do niej.
– Pragnę tego z całej duszy.
Koziorożec z miejsca ruszył.
 
Zanim znalazł się w Krainie,
zaczął marzyć o dziewczynie.
Pierwszą już po drodze spotkał.
Panna była taka słodka,
że jej słodycz, aż go mdliła.
Ale podróż się skończyła.
W drzwiach Krainy stała druga.
Tak wysoka, że aż długa.
Nawet jej nie widział twarzy.
Zaczął więc o trzeciej marzyć.
Spotkał ją trzy kroki dalej.
Świat nie widział takiej małej.
Klęczeć przed nią całe życie?
Za nic w świecie nie chciał trzeciej.
Czwarta  była bardzo gruba.
Piąta zaś za bardzo chuda.
Szósta miała garb na plecach.
Siódma sztywna, niczym świeca.
Ósma miała krzywe nogi.
A dziewiątej rosły rogi.
Na dziesiątej się zatrzymał.
Cóż to znowu za dziewczyna?…
Czy o takiej śnił po nocach?
Mógłby w takiej się zakochać?
Potem była jedenasta,
i kolejne … dziewiętnasta.
Potem zliczał je w dziesiątki.
Wreszcie w swoje szczęście zwątpił.
Przestał o dziewczynach marzyć.
Zniknął uśmiech z jego twarzy…
 
Aż raz wspomniał swego brata.
„Pewnie to jest dla mnie rada”.
Zaczął szukać panny w lesie.
 
Sierpień był, czy może wrzesień.
Może był to już październik.
(Niech wybaczy mi czytelnik –
uszko miesiąc zapomniało).
Drzewo wtedy się złamało
przygniatając go do ziemi.
Ręką, nogą ruszyć nie mógł.
Nijak wyjść spod tego kloca.
Strach już siedział w jego oczach.
Krzyczał, płakał,  głośno wołał.
Leśna cisza dookoła.
Marzył, by się ktoś zatrzymał…
Zatrzymała się dziewczyna.
Cicho przyszła. Cała w bieli.
Włosy mokre jak z kąpieli.
Niosła z sobą … dzbanek wody.
Nie miał nic do jej urody.
Smutek zniknął z jego twarzy.
 
I zaczęli razem marzyć…
Wkrótce na świat przyszła córka.
Nazywali ją: Laurka.
Z niej dopiero był marzyciel.
Zamarzyła być na szczycie
najwyższego szczytu świata.
Próbowała przez trzy lata…
Aż znalazła się drabina.
Sama się musiała wspinać.
Stopni było z pięć milionów.
Może więcej. Bi… Try… lionów.
Ale weszła na jej koniec.
 
Ojciec zawsze mówił do niej:
„Najważniejsze są marzenia.
Dzięki nim nasz świat się zmienia.”
 
Idąc za ojcowską myślą
z marzeń budowała przyszłość.
Zbudowała szklany zamek.
Bez okiennic i bez klamek.
A w tym zamku była skrzynia
przeznaczona na marzenia.
Jedni skrzynię wypełniali,
inni zaś ją opróżniali.
Ruch na zamku był jak w ulu…
 
– Czy marzyłaś już o królu?
Zapytywał ojciec z matką.
Z nim nie poszło jej tak łatwo.
Kandydatur było wiele.
Sami wielcy marzyciele.
– Ten zostanie królem naszym,
  który zbierze więcej marzeń.
Ogłosiła Laura konkurs,
dając czas im aż do piątku…
 
Naskładali marzeń pudy…
Tylko kilka przyniósł Rudy.
Znalazł je w przydrożnych rowach.
Wszystkie do szkatułki schował
niby notes Złotych Myśli.
„Może któreś z nich  się ziści” –
marzył niosąc je na zamek…
 
Wynik gotów był nad ranem:
„Królem naszym będzie … Rudy”.
Hołd złożyło najpierw jury,
potem Laura, marzyciele…
 
Ustanowił król niedziele
wolne od wszelakich marzeń.
Zabierano więc bagaże
i szukano odpoczynku.
Król zaś, siedząc przy kominku,
z marzeń w skrzyni składał plany.
Czasem kończył je nad ranem.
Lista planów była długa.
Były na niej różne cuda.
Małe, duże. I „cudeńka”…
 
Pewna mała marzycielka,
która ciągle była sama,
bardzo chciała mieć kompana.
Prawdziwego przyjaciela,
który by ją rozweselał.
Nikt, prócz niej, nie mógł go widzieć,
ani nikt go nie mógł słyszeć …
Nikt, prócz niej, go nie mógł widzieć,
ani nikt go nie mógł słyszeć…
Złożyła swoje marzenie
na samiutkim spodzie skrzyni.
Król swą ręką tam nie sięgał,
więc go w planach długo nie miał.
Aż raz, chcąc opróżnić skrzynię,
wszedł ostrożnie po drabinie
do jej środka. Na samo dno.
I odnalazł tam  „cudeńko”.
Cóż to było za marzenie?!
Było lustrem? Może cieniem?
Na myśl samą, było obok.
I znikało niczym obłok…
Król natychmiast zmienił plany.
Stół rozstawił wielki, szklany.
Zwołał Radę Marzycieli…
i „cudeńko” wkrótce mieli.
Do szkatułki je schowali
i dziewczynce przekazali.
– Oto jest marzenie twoje.
  Niechaj będzie ci ostoją.
  Jest zamknięte w tej szkatułce.
Król pogłaskał ją po główce.
– Pilnuj by go ktoś nie zabrał.
Doradzała także Laura.
 
Ucieszyła się dziewczynka,
tata, mama i rodzinka.
Wszystkim wkoło od tej pory
poprawiły się humory.
Król to szybko zauważył.
 
Postanowił kraj przemierzyć.
Znaleźć smutnych marzycieli
i „cudeńkiem” ich obdzielić.
Cóż się wtedy okazało?
Wcale było ich nie mało!
Król i Rada Marzycieli
cały tydzień, prócz niedzieli,
układali plan produkcji.
Aż ogromny program ruszył.
Przez miesiące prawie cztery
pracowały komputery.
Pracowali marzyciele.
Król to nawet i w niedziele.
Laura zaś i jej rodzice
nad programem mieli pieczę.
Wpierw szkatułki wykonano.
Gdy „cudeńka” w nie wkładano
wszystkie miały adresata.
Rozsyłano je dwa lata.
 
Wolne były trzy „cudeńka”.
Król dla swego pokolenia
schował jedno. Dwa zaś w darze
przekazała Rada Laurze
za opiekę nad programem,
prosząc ją jak wielką damę,
by ten prezent przyjąć chciała.
Laura prezent odebrała.
 
Ustawiła dwie szkatułki
na centralnym miejscu półki,
którą miała nad swym lustrem.
Miejsca obok były puste.
Dwie szkatułki stały razem.
Były swoistym obrazem …
 
Nadszedł jednak czas, że Laura
dom rodzinny opuszczała.
Smutne było to rozstanie.
Bardzo smutne pożegnanie.
Laura, obydwie szkatułki,
ostrożnie wyjęła z półki
i przed ojcem postawiła.
Drżącym głosem go prosiła:
– Weź z nich jedną na pamiątkę.
Ojciec, wziąwszy ją za rękę,
szepnął cicho: – Moja córko,
  najukochańsza Laurko.
  Przekaż ją mojemu bratu.
  Dzięki niemu ja jestem tu.
  On miał także „swe marzenie” …
 
To było wielkie wyzwanie.
Lecz Laura się nie poddała.
Ciężko nad nim pracowała.
Pomagali przyjaciele.
Praca trwała przez lat wiele.
Król i Rada Marzycieli
też do pracy się włączyli.
Zbudowano wszechświatolot.
Gdy już wyznaczono odlot,
Laura ojcu oświadczyła:
– Tato! Jadę dziś do stryja.
 
Ojciec objął ją ramieniem
i powtórzył to co kiedyś:
„ Najważniejsze są marzenia.
  Dzięki nim nasz świat się zmienia”.
Przetarł swoje „mokre oczy”.
– Wrócę jutro o północy.
Laura ojca pocieszała.
Rano już w drzwiach stryja stała.
Przyleciała nocą. Sama.
Laura to ta właśnie dama…
 
Wyszeptało mi też uszko,
gdy zmierzało ku mym ustom,
że szkatułkę tę widziało.
Ale co się dalej działo…?
Ja tam byłam za sprzątaczkę.
Za kucharkę. Pomywaczkę.
Gdy sprzątałam stół świąteczny
zobaczyłam obok świeczki
małą śliczną szkatułeczkę.
Postawiłam na półeczce
obok zdjęcia Laury stryja.
 
Dzisiaj …
Ja mam także swą „szkatułkę”.
Gdy mi smutno., czuję pustkę,
stawiam ją wtedy przy sobie.
Może też potrzebna Tobie?
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Dodaj komentarz