16.11.2025 – weekendowo

Wczoraj zakończyłam sezon działkowy. Od dzisiaj na działce będę odpoczywać – czyli mam weekend … aż do wiosny 20206r. W ostatnich dniach zafundowałam sobie dodatkowy kompostownik z przeznaczeniem na kwaśny kompost. A to z racji, że mam w ogrodzie sporo borówek, wrzosów, hortensji, są także rododendrony i wszystko to lubi kwaśne podłoże. Kompostownik ma miejscówkę na zapleczu Szkaradkowa.

W kręgach przeniesionych warzywników już dobrze podrosła gorczyca, ale jeszcze jej nie przykopuję. Ogromny problem miałam z trzmieliną. Nie zwróciłam uwagi, że wyhodowała ona na sobie takiego wielkiego guza i kilka mniejszych – Agrobacterium tumefaciens to bakteria glebowa. Byłam tak przerażona tą chorobą, że zwróciłąm się o pomoc do Instytutu Ochrony Roślin w Poznaniu (IOR-PIB) w Poznaniu. Odpowiedź brzmiała, że „Należy  spalić guzy. Nigdy nie wyrzucać na kompost porażonych fragmentów roślin, czy to będzie Agrobacterium czy inny patogen, bo wtedy przyczyniamy się do rozprzestrzeniania agrofaga. Czy uda się uratować roślinę? Trudno powiedzieć, jeżeli jest to jedna porażona roślina, a obok rosną inne trzmieliny i wyglądają na zdrowe (mało prawdopodobne), to chyba warto zlikwidować chorą roślinę- większe prawdopodobieństwo, że się uratuje inne rośliny. Można usunąć guzy i zastosować środek biologiczny z organizmami antagonistycznymi, bo środków chemicznych chyba (?) nie ma. Należy pamiętać o dezynfekcji narzędzi ogrodniczych przy wycinaniu guzów”. Dobrze, że odpowiedź dostałam niemalże natychmiast, bo od razu rozprawiłam się z tym patogenem. Ufff – jaka ulga, że nie zdążyłam wyrzucić go na kompost.

W miniony piątek było u mnie rębkowanie, Rębaczek kolejny rok nie zwiódł i świetnie zdał egzamin.

Ostanie porządkowanie ziół. W tym sezonie popisał się wiesiołek dwuletni. Tego „maku” namłóciłam sporo, że pokuszę się na zrobienie nalewki na winie.

Sierpówki czyli Synogarlice Tureckie – ich przodkowie zamieszkiwali Bliski Wschód i Azję Mniejszą. Stamtąd te gołębie ok. 100 lat temu wyruszyły w świat. Nie zatrzymały ich koty, kuny, jastrzębie i krogulce, ani sroki i wrony, które wybierają im pisklęta. Pierwsze gnieżdżenie się na ziemiach polskich zanotowano w 1943 w Lublinie i Tarnowie Osiedlają się wszędzie tam, gdzie łatwo można znaleźć pożywienie, schronienie przed chłodem i drapieżnikami. W poszukiwaniu pokarmu także pukają do okien. Sierpówki łączą się w pary na całe życie. Gniazda zakładają w wygodnych dla siebie miejscach – nawet w doniczkach na balkonie. Sierpówki, to oddani i troskliwi rodzice. Maluchom pomagają znaleźć pokarm (bywa, że nawet dokarmiają z własnych dziobów). Para Synogarlic często okazuje sobie przywiązanie – gruchają jak para gołąbków, a chłodne dnie przeczekują wtulone w siebie dla ciepła i komfortu. Na terenie Polski sierpówka jest objęta ścisłą ochroną gatunkową.