10.11.2025 – Kamyczek Wędrowniczek

Dzisiejszy dzień wyjątkowo szczęśliwy.

Szłam rano na działeczkę – jak zawsze spacerkiem rozglądając się na prawo i na lewo. Rano zwykle ludzie się spieszą. Ja już jestem na emeryturze, więc na działkę raczej chodzę powoli. Dwoje młodych ludzi biegło do autobusu na pętli, więc ustąpiłam im swoją część chodnika. Ale zatrzymałam się na chwilę, żeby zobaczyć, czy zdążyli. Zdążyli. I właśnie w tym momencie, gdy już miałam iść dalej, zobaczyłam na poboczu (prawie przy mojej lewej nodze) Kamyczka Wędrowniczka. Pewnie bym go minęła, gdyby nie ci dwoje, co biegli do autobusu. Niesamowite wrażenie, że aż się do niego uśmiechnęłam. Rok temu w świat wyruszyły moje szkaradkowe kamyczki – wędrowniczki, więc doskonale znam tę zabawę, ale jeszcze nigdy żadnego kamyczka – wędrowniczka nie spotkałam. Miałam tego Kamyczka Wędrowniczka zostawić, ale przyszła mi do głowy taka myśl, żeby zaprosić go do Szkaradkowa. No i poszliśmy. Przywitał go osobiście król Karol w asyście Kamyczka Tłumacza. Król Karol z radością przywitał gościa i poprosił swojego asystenta, aby ten oprowadził gościa po Szkaradkowie. Kamyczek Wędrowniczek osobiście spotkał się ze wszystkimi krasnoludkami. Był nawet w szkole, w której klasa „Czerwonych Kapturków” miała lekcje. Wizyta trwała więc dość długo i choć ten wyjątkowy gość w planie miał dalszą podróż, nie spieszyło mu się za bardzo. Odprowadzając go do Radomia pomogłam mu pokonać tory kolejowe, a przy okazji zwiedziliśmy budowę kładki dla pieszych. Stwierdziłam, że postęp robót jest imponujący.

Szczęśliwej drogi Kamyczku Wędrowniczku.