28.06.2023 – groszek cukrowy i referendum

Dzisiaj środa, w planie miałam zbiór groszku cukrowego, dlatego przyjechałam do Koperkowa bardzo wcześnie rano. Miałam to zrobić wczoraj, ale plany mi się pokrzyżowały tak, że w ogóle nie pojechałam. Ostatnio coraz częściej mi się to zdarza. Bardzo się tym denerwuję, bo przecież każdego dnia coś na działce się dzieje, coś trzeba zrobić, coś się wydarza. Na przykład na wczoraj krasnale miały zaplanowane głosowanie, żeby zdecydować gdzie pojadą: czy to będzie wycieczka wymyślona przez Jacka, czy przez Placka. Byłam bardzo ciekawa wyniku, więc dzisiaj rano, gdy przechodziłam obok szkoły i zauważyłam Pana Woźnego natychmiast zagadałam do niego:


– Dzień dobry Panie Konewka. Może wie pan, jak zakończyło się wczorajsze głosowanie?
– Nie wiem Pani Walentyno, ale Pan Profesor mnie prosił, że jak tylko panią zobaczę, to od razu mam panią bardzo grzecznie poprosić, żeby pani skontaktowała się z Panem Profesorem jak najprędzej.
– Dziękuję, już idę go szukać.

Pan Profesor był w szkole. Wyszedł na spotkanie ze mną, gdy usłyszał naszą rozmowę.
– O, Pani Walentyna! Dzień dobry z samego rana – radośnie mnie przywitał Pan Profesor
– Dzień dobry Panie Profesorze. Jaki jest wynik wczorajszego „referendum”?- żartobliwie zagadnęłam go z powitalnym uśmiechem.
– Pani Walentyno! Uznałem, że tak ważne głosowanie nie może się odbyć bez obiektywnego obserwatora, dlatego głosowanie zostało odłożone.
Pan Profesor zamyślił się i po chwili dokończył swoją wypowiedź.
– Pani Walentyno, czy zgodziłaby się pani być tym obserwatorem?
– Dziękuję Panie Profesorze za zaufanie. Oczywiście, że się zgadzam. Kiedy odbędzie się to „referendum”?
– Chciałbym jak najszybciej. Krasnale miały trudny rok, Widać po nich, jak są zmęczone. Należy im się porządny wypoczynek.
– OK. Umówmy się na jutrzejszy wieczór. Na dzisiaj mam zaplanowany zbiór groszku cukrowego i mogłabym nie zdążyć.
– Dziękuję i do zobaczenia jutro wieczorem.
– Do zobaczenia.


P.S.
Groszku było tak dużo, że nie zdążyłam go wyłuskać. Dobrze, że nie umówiłam się na to „referendum” rano, bo kto wie, czy nie zejdzie mi z tym łuskaniem do wieczora.