
Wczoraj rozpoczęłam zbiór ziół z mojego zielnika. Pogoda dopisała. Było słonecznie i ciepło. Dzisiaj estragon, mięta, melisa, lubczyk, kocimiętka – mają już swoje miejscówki w działkowej suszarni, czyli na stryszku. Ich zapach jest tak cudowny, że nawet nie zamykam włazu na stryszek, żeby ten zapach choć trochę mógł przeniknąć do mojej sypialenki działkowej.

Plastikowe szufladki na dokumenty, które miały pójść na odpady segregowane, otrzymały swoje drugie życie. Jeszcze nie wszystkie są wykorzystane, bo i zioła nie wszystkie zebrane. Czeka tymianek, lipa itp. Tymczasem zielnik nieco opustoszał, ale niebawem znów się zazieleni.

