Odcinek 4.

Jeżowa Wola – dzielnica, którą opuściliśmy na moście została przyłączona do Radomia w 1951 roku.

W artykule „Radomskie dzielnice – Borki” Ewelina Błeszczyńskia napisała:

Obszar dzielnicy Borki w granicach administracyjnych Radomia znajduje się od 1916 roku. W latach międzywojennych powstała tu kolonia domów robotniczych im. Bolesława Limanowskiego, wzniesiono zabudowania Fabryki Wyrobów Rymarskich. Zamysł wybudowania osiedla domów wielorodzinnych powstał w 1961 roku, powstawało ono w kilku etapach. Do 1971 roku trwała budowa osiedla Borki I, według projektu Ryszarda Rodaka. W tym czasie znacznie powiększyła się też liczba mieszkańców. Drugi etap budowy to lata 1971-1975 (budowa osiedla Borki II), rozciągającego się pomiędzy ówczesnymi ulicami Krasickiego, Dzierżyńskiego i Kosowską…

Czyli Jeżowa Wola jako dzielnica Radomia ma tyle lat co ja, zaś za dwa lata radomianie (szczególnie mieszkańcy dzielnicy Borki) będą mieli okazję do świętowania.

Idziemy nad Zalew. Mijamy po naszej lewej stronie ulicy siedzibę drogowej firmy „Interbud”, gdzie pracują moi znajomi drogowcy. Po prawej stronie są ogromne szklarnie. Na dłuższą chwilę zatrzymujemy się przy Dworku Saskim – ul. Limanowskiego 150. Stoimy i podziwiamy ten nowy dom weselny. Żadne z nas nie zna historii tego dworku. Może pani Ciekawość nam kiedyś ją opowie. Po prawej stronie ogromna tablica (szczególnie przyciągająca mój wzrok – byłego drogowca) na której napisano „ Rozbudowa ul. Starowiejskiej .. Inwestor: MZDiK .. Inspektor nadzoru: Leszek Kuna”. Miło czytać znajome nazwiska. Serce się raduje. Dalej mijamy okazały dom senatora Wojciecha Skurkiewicza, wymieniając po drodze trochę plotek i ploteczek (okazja).

Godz. 8:22 – dochodzimy do ul. Toruńskiej. Idąc zwracamy uwagę na reklamy. Niemal na każdej posesji po lewej i prawej stronie ulicy reklamy i reklamy. Mniejsze i większe, skromniejsze i krzyczące, jakby możliwe było wystawione byłyby na chodniku, może nawet na jezdni. Przyciągają uwagę nie tylko pieszych, ale i kierowców. I oto właśnie chodzi w reklamach. Mijamy: „Marmur – piaskowiec”, „LAPP KAPE”, „METAL PROFIL”, „FEDEX” , „AUTO-GAZ”.

Tu zatrzymujemy się na chwilę, podziwiamy znak ronda i pstrykamy fotkę. Pracownik przygląda się nam, ludziom z plecakami, ale nie woła za nami, więc idziemy dalej. Mijamy następną reklamę i następną… „Solo”, „Laboratorium Kryminalistyczne” , „MOPS”, przystanek autobusowy linii 14-16-17-25, „Myjnia Ręczna” i WORD, gdzie Tomka i mój kolega partyjny jest dyrektorem. Znów okazja do chwili na ploteczki. Widzimy nawet reklamę „Biedronki”, której w Radomiu jest pełno, ale widać reklam jest ciągle za mało, tę powieszono w sąsiedztwie Hali Targowej „Borki”. Dochodzimy do ul. Suchej. Przy kasztanowcu obok domu ul. Sucha 3 skręcamy w lewo. Jest godz. 8:37. Do zalewu już niedaleko. Mijamy WORD, ZUK, skrzyżowanie z lustrem drogowym i wchodzimy w ul. Kosowską. Nad zalew wchodzimy dojazdem między parkingami. Odkrywamy znak „Zielonego Szlaku”. Cóż – wracać nie będziemy – następnym razem będziemy go lepiej pilnowali, żeby nam się nie zgubił. Jest 8:50. Robimy pierwszy popas. Rozsiadamy się na ławce i konsumując przyglądamy się trzem osobom, które ćwiczą coś z rodzaju tai chi.

Następny odcinek … piąty.