Odcinek 2.

Ponad 10 lat temu w „Gościńcu” – kwartalniku PTTK radomianin śp. Bogumił Trębala zadał pytanie: „Gdzie są źródła rzeki Mlecznej?” Do dziś radomscy naukowcy jeszcze dyskutują na ten temat. Wybierając się na wędrówkę doliną rzeki Mlecznej postanowiliśmy iść od stawów kosowskich. Tak podpowiadał nam aktualny plan miasta. Naukowcy niech dalej się spierają.

Jesteśmy na ul. Szydłowieckiej. Okrążamy od zachodu Muzeum wsi Radomskiej. Nim doszliśmy do bramy głównej skansenu przywitał nas „Pupil” – Gabinet Weterynaryjny Doroty-Pacek Jaśkiewicz, pod której opieką są nasze koty.

Radomski skansen jest chętnie odwiedzany (nie tylko przez radomian). Położony jest na Pruszakowie w dolinie rzeki Mlecznej. Jest szczelnie ogrodzony, ale nam udało się w kilku miejscach przez szczeliny w ogrodzeniu podejrzeć obiektywem aparatu fotograficznego niektóre obiekty. Inaczej ogląda się je z bliska, a inaczej zza płotu.

Na ul. Szydłowieckiej aktualnie są prowadzone roboty kanalizacyjne. Tomek zwraca nam uwagę na słupy oświetleniowe, a szczególnie na jeden stalowy, jedyny wśród betonowych na tym odcinku. Opowiada o wypadku swojej byłej pracownicy. Jechała Fiatem 125p, gdy ciężarówka niespodziewanie wjechała na jej pas. Długo dochodziła do zdrowia po tym wypadku. Robimy kilka zdjęć przy bramie muzeum, pozdrawiamy naszą koleżankę Ilonę Jaroszek przez FB i wchodzimy na most. Jest godz. 7:08.

Na dalszą wędrówkę wybieramy się wzdłuż prawego brzegu rzeki ul. Nadrzeczną. Droga gruntowa, na niej znak informacyjny, że do Firleja 13,2km. Tomek zażartował, że na Firlej jeszcze mamy czas, póki co idziemy nad zalew na Borki. Po drodze las po prawej stronie. Teren leśny miejscami ogrodzony. Tabliczka „Teren leśny monitorowany”. Rzeczywiście, można przyznać że skutecznie, gdyż las jest czysty.

Po lewej stronie drogi gruntowej piękny biały pałac. Przyglądamy się nasadzonym drzewom ciekawie wymodelowanym. Na drzwiach wejściowych do pałacu wielkie litery: BB. Teren pałacu jest ogromny. Miejscami jest zalewany, stąd wzdłuż drogi usypany przeciwpowodziowy wał z piasku. W niedalekiej odległości od pałacu stara chałupa drewniana w trakcie remontu, pozostawiona jakby na świadectwo wcześniejszego gospodarza. Przyjemnie idzie się drogą gruntową, choć tego dnia jeszcze miejscami były kałuże.

Mijamy skrzyżowanie z ul. Orną i dalej po prawej stronie szeregowiec domków jednorodzinnych przy ul. Nadrzecznej 125. Jeszcze nie ma do nich asfaltu, ale okolica piękna, malownicza, ten wiecznie świeżo pachnący las i nawet pola ze zbożem tuż prze żniwami. Nie do uwierzenia, bo krajobraz wiejski, a to środek wielkiego, kiedyś wojewódzkiego miasta. Może to jest najpiękniejsze miejsce w Radomiu?

Spotykamy dwóch pierwszych turystów. Mówimy „dzień dobry”, a oni w odpowiedzi „a gdzie narty?” widząc nas z kijkami. Ania odpowiada, że zostały w Zakopanem, ale nie zatrzymujemy się – idziemy dalej. Słońce świeci nam prosto w oczy. Jest 7:46.

Wchodzimy na ul. Młyńską. Zaniedbany asfalt. Dochodzimy do mało używanego parkingu Seminarium Duchownego. Kolejny poranny biegacz odpowiada nam na „dzień dobry”. Zaczyna się zabudowa domków jednorodzinnych vis a vis Seminarium. A więc weszliśmy do miasta.

Następny odcinek … trzeci.