Noworoczne fajerwerki podziwiałam z okna. Niebo było trochę pochmurne, ale nie przeszkadzało mi to w obserwacji także księżyca, który jakby wyrażał swoim obliczem wielkie zdumienie, może podziw.
A może była to forma protestu?
Fiona, która lubi przesiadywać na parapecie okna nocą (szczególnie gdy świeci księżyc), uciekła, gdy zaczęły świstać pierwsze fajerwerki. Natomiast Fifi schowała się na wszelki wypadek dużo wcześniej. Koty nie są już młode. I choć na co dzień, nie odróżniają poniedziałku od niedzieli, to wiedzą doskonale, kiedy jest „sylwester”. Wiedzą także, że to potrwa kilkanaście minut i że muszą ten czas jakoś przeżyć. „Po wszystkim” wychodzą ze swoich kryjówek z podniesionymi ogonami i z głodnymi oczami czekają na „smakołyk”. To już niemal rytuał.
