Odkąd mam na działce kurki trzy codziennie rano zaliczam pieszy półgodzinny spacer. To bardzo wyjątkowy spacer. To czas na skupienie myśli nad rozpoczętym dniem, czas na obmyślanie prac działkowych, czas zadumy i medytacji. Towarzysząca tym spacerom przyroda uświadamia mi, jak szybko mijają dni, tygodnie i miesiące, a kwiaty ziół na ugorach przypominają o przemijaniu, o starzeniu się.
Dzisiaj moją uwagę przyciągnął wrotycz, jakby chciał przypomnieć o sobie. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, ale wokoło nie było już żadnych innych kwitnących ziół, tylko ten wrotycz.
![](https://walentyna-pawelec.radom.pl/wp-content/uploads/2022/10/wrotycz-1024x777.jpg)
W Internecie można wyczytać, że wrotycz z racji swojego wyjątkowo nieprzyjemnego zapachu działa odstraszająco na mrówki, muchy, komary, mszyce, mole, kleszcze i inne owady.
Zbieram kwiaty wrotyczu rokrocznie na napar przeciw komarom i kleszczom, żeby spryskać głównie Szkaradkowo, gdy przyjadą wnuki. Dodaję jeszcze do niego lawendę, rozmaryn, tymianek, bazylię, miętę, kocimiętkę, geranium, bułgarski zdrawec, a nawet koper ogrodowy i włoski – wszystko co mocno pachnie. W tym roku ze zbiorem wrotyczu trochę nie wyszło. Niby odstrasza mszyce, a na wiosnę tak go obsiadły te mszyce, że nie zebrałam tyle co zwykle. A tu proszę, taki piękny wrotycz zakwitł mi po drodze. Oczywiście, że uzupełniłam zapas.