21.08.2022 – zagonik i kury

Truskawki w tym sezonie nie dały mi oczekiwanego zbioru. Być może nie miały takiej opieki, jak powinny. Oczywiście tylko ja jestem za to odpowiedzialna, dlatego też postanowiłam, że na przyszły sezon przygotuję im nowe warunki do plonowania.

Przede wszystkim będzie to zagonik wzniesiony. Takie dwa zagoniki założyłam wiosną w szklarence: jeden na ogórki, a drugi na pomidory. Świetnie zdały egzamin, dodatkowo ładnie się prezentują, a i szklarence dodały wyrazu. Wykonałam je może nie całkiem według parmakultury, ale na niej wzorując się.

W przypadku zagonika na którym rosły truskawki i był on dla nich przeznaczony na kolejne lata, postąpiłam podobnie.

Dokupiłam 4 metry obrzeży trawnikowych i postawiłam na dłuższym boku przy chodniku z płyt chodnikowych. W efekcie tego pomysłu zagonik podniosłam 12 cm w stosunku do powierzchni chodnika. Pozostałe boki zagonika są ograniczone obrzeżem wykonanym z dębowej klepki z odzysku (klepki zostały zdjęte z podłogi salonu podczas remontu domu 3 lata temu). Obrzeże pomalowane na brązowy kolor prezentuje się dość oryginalnie i powinno jeszcze na kilka lat posłużyć.

W następnej kolejności wykopałam wszystkie truskawki i rozsadziłam je do doniczek do ukorzenienia się. Uzyskałam ok. 100 sadzonek. Planuję rozsadzić je w 4 rzędach. Ile sadzonek dotrwa do wiosny, to się okaże, ewentualnie dokupię. Wszystkie, gdy się ochłodzi przeniosę do szklarenki i tam będą zimowały.
Na rozgrzebanej grządce moje trzy kury miały używanie. Cały czas podczas mojej pracy towarzyszyły mi, grzebiąc niemalże po moich paznokciach.

Na grządce od strony trawnika tuż przy samym obrzeżu zostawiłam sadzonki firletki ( nie miałam gdzie ich przenieść, a bardzo ładnie prezentują się na tle sadku). Z drugiej strony (od chodnika) pozostawiłam pory na przezimowanie. Wysadziłam je dosyć późno, a że nie miałam dla nich miejscówki (bo miałam ich sporo w tym roku), więc według zaleceń działkowców, znalazły się między truskawkami. Dobrze, że były posadzone w jednym rzędzie i też blisko przy chodniku. Na tak przygotowanej grządce rozłożyłam zebrane podczas pielenia chwasty, udeptałam je i przykryłam tekturą. Właściwie to cały zagonik obłożyłam tekturą i mocno tę tekturę zlałam wodą z oczka. Na tę tekturę nałożyłam następną warstwę. Był to zeszłoroczny kompost z kompostownika. Kury już go przerobiły w ramach porannych zajęć, że robaków ze świeczką by szukać, ale za to wzbogaciły go o nawóz zwany „kurzakiem”. Na tę warstwę kompostu nałożyłam przekompostowany obornik bydlęcy z niezliczoną ilością dżdżownic. Dobrze, że kury, gdy przystąpiłam do tej czynności, poszły do szklarenki wykąpać się (ostatnio urządziły sobie tam łaźnię) i nie było ich dłuższy czas. Musiałam szybko się uwijać z kolejną warstwą, a był to jeszcze raz kompost. Tak przygotowane warstwy wyrównałam i zasiałam na całym zagonie gorczycę. Następnie szybko przykryłam zagon agrowłókniną, żeby ochronić go od kur. Ledwo zdążyłam ją rozłożyć, moje gwiazdy już nadeszły…

Można tylko sobie wyobrazić ich zdziwienie, gdy zobaczyły „to coś”, czego jeszcze nigdy nie widziały.