5.12.2022 – rozmowa ze św. Mikołajem

Kilka dni temu zawitał do Szkaradkowa Mikołaj. Zauważyłam go, jak sprytnie wdrapywał się po drabinie do domku Różyczki i Muchomorka. Ukradkiem pstryknęłam fotkę.

Wczoraj (w sobotę) też go widziałam. Patrzyłam, jak próbował dostać się do wiatraka. Pewnie wiedział o chorym boćku, który tam został na zimę. Drzwi do wiatraka były zamknięte, ale w końcu udało mu się zarzucić drabinę na dach.

Gdy już był na tej swojej drabinie i wspinał się po niej na dach zagadnęłam do niego:

– Dzień dobry, Mikołaju!

Mikołaj zauważył mnie i grzecznie odpowiedział na moje przywitanie.

– Dzień dobry, pani Walentyna.

– Mikołaju, „mikołajki” dopiero w poniedziałek, a ja widzę ciebie tutaj w Szkaradkowie już od kilku dni.

Mikołaj nie przerywając swojej mozolnej pracy z plecakiem na plecach odpowiedział:

– Pani Walentyna. A czy pani wie ilu krasnoludków mieszka w Szkaradkowie?

– Wiem – odpowiedziałam. – Cały alfabet.

– A liczyła pani małą krasnoludkę?

– Masz na myśli Olgę?

– A to nie wiedziałem, że takie imię jej nadano. A nie wiesz, czy jest już ona zaszczepiona przeciw koronawirusowi?

– Tego to nie wiem.

– Koniecznie dowiedz się, bo muszę ci powiedzieć, że nie jest dobrze z tą pandemią, że chorują nawet małe dzieci, nawet mniejsze od Olgi.

– Dobrze, Mikołaju, sprawdzę… Mikołaju, a czy będziesz miał prezenty dla moich wnucząt?

– A czy były grzeczne i czy napisały już do mnie listy?

– Oczywiście, że były grzeczne, ale listów jeszcze nie napisały.

– No to niech się spieszą, bo do poniedziałku zostało tylko dwa dni.

– Mikołaju, a gdzie możemy ciebie spotkać?!!

– W Szkaradkowie, pani Walentyna. W Szka-rad-ko-wie!!!

– Mikołaju, a czy będziesz jutro w Szkaradkowie?

– Będę, pani Walentyna, będę.

– A czy mogą przywieźć dzieci do ciebie jutro, bo w poniedziałek idę do fryzjera, żeby oddać włosy dla Fundacji Rak’n’Roll.

– Słyszałem o tej fundacji. To piękny prezent z twojej strony.

– To już będzie trzeci taki prezent, Mikołaju – uśmiechnęłam się do Mikołaja.

– Skoro ty też rozdajesz prezenty, to w nagrodę przywieź dzieci do mnie jutro. Do zobaczenia!!!

– Dziękuję Mikołaju! Do zobaczenia!

I Mikołaj zniknął

.

Natychmiast opowiedziałam o tym spotkaniu Oli i Stasiowi. Stasio (3 lata) nie bardzo orientował się, kiedy będzie ta niedziela i już chciał jechać do Szkaradkowa po prezent.

– Babcia! A co dostanę od Mikołaja?

– A co Stasiu chciałbyś dostać od niego?

– Karetkę!,.. albo straż!,… albo … policję!!!!!!!! – wykrzyczał Stasio.

– No, skoro aż tak głośno krzyczysz, to może Mikołaj usłyszy twoją prośbę. Jutro pojedziemy do Szkaradkowa i sprawdzimy, czy dobrze usłyszał.

Natomiast Ola (6 lat) trochę z niedowierzaniem słuchała mojego opowiadania.

– Babcia! Ty naprawdę rozmawiałaś z Mikołajem?

– Naprawdę, Olu.

– To „Mikołaj” istnieje? – dopytywała.

– A krasnale w Szkaradkowie istnieją, Olu? – odpowiedziałam jej pytaniem na pytanie.

Ola po długim namyśle uśmiechnęła się i odpowiedziała:

– Tak, babciu.

Za chwilę przyniosła czystą kartkę, kredki i zasiadła do pisania listu.

– Pomożesz mi, babciu, napisać? Mama kiedyś mi powiedziała, że ty jesteś najlepszą specjalistką w pisaniu listów do Mikołaja.

– Tak powiedziała?

To był pierwszy list Oli do Świętego Mikołaja.

Obiecałam jej, że sama zaniosę go na pocztę, żeby zdążył dotrzeć na czas.