Koralik – 11 października 2014r.

Żadne tam gęsie, strusie, czy nawet pawie piórko na wędce nie sprawia Fionie takiej radochy jak zwykły biały koralik. Mogłaby ganiać za nim cały dzień, ale … tusza. No cóż. Waży już trzy kilogramy. Na apetyt nie narzeka. Wszystko co z torebki jest pyszne. No, może trochę mniej lubi ryby, ale głód zamyka oczy i nos, więc i ryby z miseczki powoli znikają. Kupiłam jej przez Internet suchej karmy specjalnie dla Ragdolli – chyba woli jednak tę dla Brytyjczyków. Pewnie jeszcze pamięta fifiną stołówkę. Daję jej dla podtrzymania pamięci o Fifi.
Wychodzimy razem na spacer – ze śmieciami do śmietnika. Byłyśmy już kilka razy. Niech się przyzwyczaja do podróży, bo w przyszłe wakacje pewnie będziemy urzędowały na działeczce. Musi nauczyć się także dyscypliny, a przyznam, że coraz lepiej jej idą szkolenia.