Deszczowy weekend zamieszał w moich działkowych planach. Lało niemalże na okrągło.
W sobotę ledwo zdążyłam podwiązać pomidory, a w niedzielę zebrać czerwoną porzeczkę na wino.
Już jest nastawione – tradycyjnie w niebieskiej 30-litrowej plastikowej beczułce. Połowa beczułki to porzeczki, a drugą połowę wypełnię wodą z cukrem. Zwykle cukier dodaję w trzech porcjach (po 2 kg rozpuszczone w 2 litrach wody). Za trzecim razem smakuję, czy by nie dodać więcej lub mniej cukru. Najczęściej wychodzi bardzo mocne – trzy duże łyki już daje kopniaczka.
Mam nowego stołówkowicza. Przyszedł w niedzielę. Musiał być bardzo głodny, bo bardzo płakał patrząc na mnie. Miałam jeszcze w zapasie puszki dla Kociuby, ale ten gdzieś przepadł. Nowy przybysz cierpliwie czekał, aż mu coś przyniosę. Być może jest on nocnym stołówkowiczem, bo jak zostawiam suchą karmę na noc – to ktoś ją wyjada. Może to właśnie on i teraz odważył się przyjść do mnie w dzień.



