WSTĘP

Pół wieku minęło,
gdy opuściłam swój rodzinny dom. Byłam licealistką. Miałam 14
lat, gdy zamieszkałam w internacie w bardzo dużym, jak na moją
wtedy wyobraźnię, mieście. Potem byłam studentką, były
akademiki w stolicy i poszukiwanie swojego miejsca na ziemi.
Ostatecznie zamieszkałam na stałe w Radomiu. Było to ponad 40 lat
temu. Dom rodzinny został w sercu i w pamięci, którego widok
utrwala mijający czas. Piszę wiersze, baśnie …

Ciągle jest to 
jednak za mało, aby przeżyć to szczególne rozstanie. 

Pomyślałam, 
że może genealogia pomoże mi uspokoić moje serce.

Zaczęłam zbierać
informacje od rodziny i kompletować je w zbiory. Z
czasem do moich genealogii doszły genealogie rodzinne męża.
Spisywałam opowiadania i wspomnienia. Pomagała mi w tym moja
najbliższa rodzina. Wyjątkowo dużo informacji przekazał mi mój
teść śp. Jan Pawelec, z którym jego fiacikiem przejechaliśmy
wiele kilometrów  w poszukiwaniu informacji o przodkach. Miał
wtedy 80 lat, doskonałą pamięć i był mile widzianym gościem w
rodzinie.

Dla potrzeb
zbierania danych zaprojektowałam własny schemat. W 2004 roku
powstały pierwsze graficzne opracowania. Przywracają one pamięć
przodków sprzed wieku, czasem dużo starszych. Wiele naszych rodzin
ma je już w swoich archiwach domowych. Obecnie opracowywane przeze
mnie genealogie (dzięki opublikowaniu akt metrykalnych w Internecie
) są dużo obszerniejsze i mocniej zagłębiają się w przeszłość
przodków. Wszystkie genealogie są połączone w jedno ogromne
drzewo, które posiada własną stronę internetową. Stronę
administruje mój zięć – Maciej Nowocień .

W swoim opowiadaniu
o Pawelcach, aby przybliżyć postać naszych protoplastów,
korzystałam między innymi z witryny zatytułowanej „Folwark
szlachecki i chłopi w Polsce w XVI wieku”, natomiast bazą do
opracowania genealogii były akta metrykalne parafialne i urzędowe
oraz portale „FamilySearch” i „Geneteka”.

Obecnie opublikowane
akta metrykalne cerekiewskiej parafii rozpoczynają się od urodzeń
od 1654 roku, małżeństw od 1718 roku oraz zgonów od 1725 roku.
Są także akta zapowiedzi i inne.

W opowiadaniu o
Pawelcach wykorzystałam także sieciechowskie akta metrykalne.
Rozpoczynają się one urodzeniami od 1723r. oraz zgonami i
małżeństwami od 1798r. Poszukiwałam Pawelców także w innych
sąsiednich parafiach jak Iłża czy Kozienice.

Na podstawie tych
akt trudno by sporządzać spis ludności, bowiem nie wszystko co się
działo było zgłaszane do zapisu. Bywało, że małżeństwa żyły
w wolnych związkach, że nie wszystkie dzieci były chrzczone po
urodzeniu, także często nie zgłaszano zgonów. Być może było
to związane z wysokimi opłatami na rzecz kościoła. Jednakże te
akta były dla mojego opracowania podstawowym źródłem informacji.

Pierwsze akta
metrykalne były niedokładne, często pisane niedbale. Na aktach
ślubu podawane były wyłącznie imiona i nazwiska narzeczonych i
nazwę miejscowości w której młodzi małżonkowie mieliby
zamieszkać po ślubie. Na aktach zgonu podawano tylko imię i
nazwisko zmarłego oraz wiek i miejscowość w której zmarł.
Bardzo pomocne okazały się nazwiska świadków czy to chrztów, czy
ślubów, czy zgonów.

Formy nazwiska
Pawelec były różne – rozpoczynając od Pawełczyk, Pawelcik,
Pawełek, Pawlaczek do Pawelec. W wielu przypadkach nazwiska trzeba
było się domyśleć, gdyż było nieczytelnie zapisane, jakby
celowo.

Wielką szkodą dla
dziejów parafii cerekiewskiej było zaginięcie kroniki parafii,
która (jak się mówi obecnie) była jedną z najlepiej
prowadzonych kronik parafialnych w Polsce. Notatkę o tym fakcie
można przeczytać także na stronie internetowej Parafii
Rzymskokatolickiej w Cerekwi (cyt. gdyż zabytkowa kronika
parafialna wypożyczona przez jednego z kapłanów już nie powróciła
do parafii).

W ówczesnych
czasach słownik imion był bardzo ubogi. To dla poszukiwań
genealogicznych stanowiło dodatkowe utrudnienie. Występują
małżeństwa o takich samych nazwiskach i imionach, czasem nawet
bardzo zbliżonych do siebie wiekiem. Zdarzało mi się wielokrotnie
zmieniać ich miejsca w drzewie genealogicznym. Również mylącymi
informacjami były urodzenia – kobiety rodziły dzieci można by
powiedzieć całe swoje życie – nawet będąc już babciami.
Bywało, że kolejne dziecko dziedziczyło imię po zmarłym przed
nim bratem czy siostrą. Rozpiętość wiekowa dzieci rodzonych to
czasem nawet całe pokolenie. Praca nad drzewem genealogicznym to
praca badawcza bardzo czasochłonna. To także praca twórcza –
jakże fascynująca. Włączyłam do niej nie tylko rodzinę. Wiele
ciekawych przekazów od moich przyjaciół wykorzystałam dla potrzeb
napisania tego opowiadania.

Wszystkim bardzo
dziękuję.

Dodaj komentarz