wiersze przyjaciele nocy
BAŚŃ O KRUKU I SOŚNIE – fragment
Z Myśliszewic do Groszowic
niedaleko. Kwadrans drogi,
może mniej, a może więcej.
Pieszo dłużej, końmi prędzej.
Przy tej drodze w dawnych czasach
długo rosła sosna czarna.
Kruk miał na niej swoje gniazdo.
Sosnę jednak wyrąbano.
Były o tym różne baśnie.
Ta przetrwała. Posłuchajcie.
W Groszowicach na kolonii
mieszkał wdowiec bogobojny.
Z córką mieszkał, piękną panną,
jedynaczką ukochaną.
Śnił on dla niej królewicza,
księcia choćby czy dziedzica,
nie żadnego chłopca ze wsi.
Żaden młynarz, czy rzemieślnik
choćby nie wiem jak ją kochał
i wciąż nosił ją w ramionach,
nawet jego brał w objęcia,
nie nadawał się na zięcia.
Chciał ożenić ją z bogactwem,
z karetami i z pałacem.
Kochał córkę całym sercem.
Nie chciał by cierpiała biedę.
Mieli dosyć jej na co dzień.
– Teklo, córko! – mówił do niej. –
Tobie suknie, naszyjniki,
złote broszki i guziki,
nie na polu, nie w oborze,
nie służącą być na dworze.
Wdowiec modlił się żarliwie.
Nie raz nawet leżał krzyżem.
Często pościł, pokutował
i na kościół nie żałował.
Tekla ojca nie słuchała,
bo Jakuba pokochała,
kawalera z Myśliszewic.
Jakub chciał się z nią ożenić.
Kochał ją jak nikt na świecie,
była jego wielkim szczęściem.
Jego ojca (z dziada młynarz)
nie zachwycił wybór syna.
Chciał synową mieć bogatą,
z hektarami, gospodarną,
co roboty nie ominie.
W żadnym razie nie boginię.
Tekla mu się nie widziała.
Matka także odradzała:
– Cała wieś się będzie śmiała
i palcami wytykała,
gdy się będziesz żenił z biedą.
Co stryjowie ci powiedzą,
co pomyślą też kuzyni?
Siostry, bracia są przeciwni.
Synu! Jesteś jeszcze młody.
Nie trać głowy dla urody.
Jakub z Teklą zrozpaczeni,
w swej miłości zagubieni,
jak w Szekspirze chcieli odejść.
Na ostatnią swoją drogę
nałożyli buty nowe,
stroje i pończochy modne
i podwiązki najmocniejsze.
Wzięli także grosz na szczęście.
Tekla mówi do Jakuba:
– Może się do wróżki udać?
Choć tarota niech postawi.
Coś podpowie, coś doradzi.
Wróżka czule ich objęła,
wysłuchała, grosz przyjęła,
z wolna karty rozłożyła