- Babcia! … Babcia!
- Co znowu, Stasiu – odezwała się babcia z końca działki, nachylona nad grządką z marchewką.
- Chodź szybko! Pająk!!!
- Jaki znowu pająk?
- Zabij go, babcia! – rozhisteryzowany widokiem pająka wezwał Stasio babcię na ratunek.
Babcia, kolejny raz oderwana od swojego zajęcia, wyprostowała się i odłożyła dziabkę.
- Gdzie ten pająk, Stasiu? – zapytała babcia pięciolatka.
- O! Tu! Zobacz! Zabij go! – rozkazującym głosem domagał się Stasio wskazując palcem na biedronkę.
- Stasiu! To nie jest pająk, tylko biedronka – odpowiedziała babcia. – I nie wolno jej zabijać – uzupełniła swoją odpowiedź.
- Ale ona może mnie ugryźć – wystraszony Stasio dalej nalegał na babcię.
- To jest Boża Krówka. Ona nie gryzie. Popatrz – uśmiechnąwszy się do Stasia babcia wzięła biedronkę w dwa palce i położyła na lewej ręce. – Widzisz, że nie gryzie?
- Babciu! A czemu ona jest Boża Krówka? – zapytał Stasio.
- Boża Krówka – tak się nazywa ta biedronka. Ty też masz imię i nazwisko – odpowiedziała. – Popatrz na nią – poprosiła.
Stasio nieco uspokojony podszedł do ręki babci i przyglądał się biedronce.
- Boża Krówka ma czerwone skrzydełka w czarne kropeczki. Policz, ile ma kropeczek – poprosiła Stasia.
- Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem – za trzecim razem udało się Stasiowi odnaleźć wszystkie kropki.
- Ta kropka, co jest na środku, nie jest całą kropką, tylko jest złożona z dwóch połówek. Jak biedronka ma skrzydełka złożone, to wygląda, jakby miała jedną kropkę. Ale jak rozłoży skrzydełka, to wtedy widać te dwie połówki – wyjaśniała babcia.
Biedronka, jakby rozumiejąc co babcia do Stasia mówi, rozłożyła skrzydełka i odleciała.
- O! Jaka szkoda, że odleciała. Mogłam ją poprosić o prognozę pogody na dzisiaj – skomentowała babcia zniknięcie biedronki.
- Babciu, a skąd ona wie, jaka będzie pogoda? Przecież nie ogląda telewizji – zaciekawił się Stasio.
- Bo to jest Boża Krówka i ona jest bardzo mądra i pożyteczna.
- Babciu, a jak się prosi Bożą Krówkę o prognozę pogody? – dalej pytał Stasio.
- Trzeba wziąć biedronkę na rękę, tak jak ja to zrobiłam i powiedzieć do niej: „Biedronko, biedronko. Leć do nieba. Powiedz, czy będzie deszczyk, czy pogoda? – objaśniła babcia.
- Aha – zamyślił się Stasio. – Babcia! A dlaczego jest pożyteczna? – dopytywał Stasio.
- Przede wszystkim dlatego, że zjada mszyce, które siedzą na jabłonkach i niszczą nam drzewka.
- Babcia! A czy Boża Krówka może … może … – zastanawiał się Stasio nad pytaniem.
- Może, Stasiu, może. To jest Boża Krówka i można na nią liczyć – stwierdziła babcia nie doczekawszy się końca pytania. – Następnym razem, jak ją spotkasz to ją zapytaj, czy może…. I nie bój się jej. Widziałeś, że mnie nie ugryzła… Szkoda, że nie zapytałam ją o pogodę na dzisiaj – zamyślona dodała po chwili.
Uspokoiwszy Stasia babcia odeszła do pozostawionej grządki z marchewką.
Stasio, po tej rozmowie z babcią, jeszcze długo bał się pająków i wszelkich innych pszczółek, trzmieli, muszek, żuczków, kowali a nawet biedronki budziły w nim strach przed ugryzieniem. Ale pewnego razu zdarzyło się coś niezwykłego. Gdy kończył pogłębianie stawiku dla swoich rybek, usłyszał głos babci, która wołała kurki i zaraz potem zawołała Stasia:
- Kokokooo, kokokooo, kurki…. Stasiu, będziemy się zbierać do domu, bo zanosi się na deszcz!
- Zaraz, babciu. Tylko skończę pracę – odpowiedział Stasio.
- Pospiesz się – ponagliła babcia.
- Dobrze, babciu – odpowiedział wnuczek.
I w tym momencie obok jego „wykopaliska” usiadła Boża Krówka i odezwała się do niego ludzkim głosem:
- Nie będzie deszczu, tylko się zanosi. Ale nie mów babci, że wiesz ode mnie. Do zobaczenia, Stasiu. Do jutra! – I biedronka odleciała.
Stasio nie od razu zrozumiał, co do niego powiedziała biedronka, ale gdy wszystko sobie przypomniał, to podzielił się informacją z babcią:
- Nie będzie deszczu, babciu, tylko się zanosi. Posiedźmy jeszcze trochę na działce, proszę – zakomunikował.
Powoli chmury się rozeszły i deszczu nie było. Stasio zadowolony z uwagi biedronki wyczekiwał następnego spotkania.
Spotkali się przy malinach. Biedronka maszerowała po krawężniku i zatrzymała się przy jego nogach:
- Dzień dobry, Stasiu. Dzisiaj będzie piękna pogoda – odezwała się biedronka do Stasia.
- Boża Krówka – uśmiechnął się do biedronki. – Szukałem ciebie.
- Cieszę się, że mnie szukałeś. Chyba już się mnie nie boisz? – zapytała biedronka.
- Już się nie boję – stanowczo odpowiedział Stasio. – Patrz! Wezmę cię na rękę – pochwalił się.
I Stasio, jak babcia, wziął biedronkę w dwa palce i położył na lewej ręce.
- O co mnie poprosisz, Stasiu, zanim odlecę? – zapytała Biedronka.
- Biedronko, biedronko. Leć do nieba … i … przynieś mi piłkę, bo w poniedziałek mamy ….– patrząc na biedronkę Stasio zaczął składać swoją prośbę.
Biedronka rozłożyła skrzydełka i zanim Stasio dokończył prośbę, odleciała prosto do nieba.
- Do zobaczenia, Boża Krówko. Do jutra! – pomachał jej na drogę i pobiegł do babci.
- Babcia! Jutro też przyjedziemy na działkę? – zapytał.
- Jak będzie ładna pogoda, to pojedziemy – odpowiedziała.
- Pojedźmy i zapytajmy Bożą Krówkę o prognozę pogody. Jak powie, że będzie deszcz to wrócimy do domu – odezwał się Stasio.
- Tak zrobimy, Stasiu – odpowiedziała mu babcia.
Następnego dnia Stasio pierwszy był przy furtce.
- Babcia!!! Babcia!!! – krzyczy na cały głos.
Babcia wystraszona, że może co się stało wnuczkowi, biegnie za nim.
- Babcia!!! Widzisz?! – dalej Stasio drze się i podskakuje z radości.
- Co mam widzieć, Stasiu? – dopytuje.
- Patrz na maliny! Piłka!!!!! – cieszy się Stasio.
Ledwo babcia otworzyła furtkę już Stasio był przy piłce. Przyjrzał się jej uważnie, po czym podniósł piłkę tak wysoko, jak tylko mógł i uśmiechając się wyszeptał: „Dzięki, Boża Krówko”.