2.04.2022 – sobótkowy poranek

Wróciła zima. Od czwartku pada śnieg. Na działce nie ma pilnej pracy, więc już trzeci dzień z rzędu siedzę w domu „na Sobótki”. Wysypiam się. Nawet Fionka zrozumiała sytuację i nie budzi mnie tradycyjnie o godzinie piątej. Zadziwiające jest, jak ona szybko przestawiła swój zegar biologiczny pod dyktando zegara unijnego. Gorzej było ze mną, gdyż pobudka o „starej godzinie czwartej” nie była zachwycająca. Tymczasem na parapetach, jak w prawdziwej szklarni. Pomidory niedługo zakwitną. W zestawieniu z ośnieżonymi drzewami za oknem prezentują się wyjątkowo uroczo.