Nie myślałam, że Fionka może być aż tak o mnie zazdrosna. Chodzi o Olę. Ola była u mnie krótko. Przywiozłam ją do mnie na godzinkę. Nawet nie zdążyłam z nią się dobrze pobawić, bo zaraz usnęła. Fionka przez cały ten czas była przy mnie. Nawet nie interesowała ją miseczka ze smakołykami. „Mały intruz” całkowicie wyłączył ją z codziennego rytmu. Przeżyła swoisty koszmar. Wizyta Oli odbiła się nawet na następnej nocy. Bardzo często wychodziła ze swojego legowiska i sprawdzała – czy ja to ja – obwąchując moje włosy. Następnego dnia, gdy wróciłam z pracy sama (bez Oli) bardzo się ucieszyła. Nie odstępowała mnie ani na krok, ale w nocy już nie wstawała. Przespała całą noc, więc i ja się wyspałam.

