Pełnia i deszcz, to czas na porządki w ogrodzie. W chwilach bezdeszczowych rozciągnęłam sznurki na rusztowaniu w maliniaku, a w deszczowych przesiedziałam w szklarence, robiąc porządeczki na półeczkach i w szafeczce. Stół jeszcze jest zajęty przez sadzonki pomidorów. Dużo czasu zajęło mi także sprzątanie w moim domeczku: umyłam okieneczka, uprałam i rozwiesiłam firaneczki. Umyłam drzwi i wyszorowałam podłogi. Na koniec tej pracy okazało się, że mam dziurawego jednego kalosza. Żal wyrzucić, więc podarowałem je Fionie. Dowartościowałam się wyjątkowo.





