12.05.2022 – przedświt w Koperkowie

Od dwóch tygodni w moim Koperkowie „pracują” trzy kurki nioski. Zafundowałam sobie ten nowy obowiązek, więc kompletnie zmienił się mój rytm dnia. Nadal wstaję o piątej rano, bo o tej porze wstaje moja Ragdollka. Nadal razem pijemy poranną kawę, ale już śniadania razem nie jemy. Zostawiam jej śniadanie w miseczce w kuchni, a sama idę do moich kurek.

Poranny półgodzinny spacer, jak jutrznia o brzasku nowego dnia, napawa mnie radością i optymizmem, zaś dialog ze wszystkimi moimi Świętymi, nakazuje mi godnie ich reprezentować. I tak po tej swoistej modlitwie rozpoczynam każdy dzień od dwóch tygodni.

Gdy wchodzę na działkę, kurki już czekają, żeby otworzyć im drzwi. Gdy już sobie pojedzą, poskubią trawki, ja zasiadam do stołu. W ogrodzie już jest sałata, rzodkiewka, szczypiorek, rukola, zielona pietruszka. Nie tylko ja się nimi zajadam, ale i moje kurki też łypią na nie czujnym okiem. Najbardziej im smakuje szczypiorek. Oczywiście nie odstępują mnie ani na krok, gdy ja jem śniadanie. Fajne uczucie, gdy depczą po butach, bo każda chce być najbliżej mojej ręki.

Po śniadaniu bieżący porządek w kurniczku i na wybiegu, a potem praca w ogrodzie. Praca w ogrodzie do wieczora z przerwą obiadową. A wieczorem kurki po kolacji grzecznie wchodzą do kurnika, a ja wracam do domu.