Bezdenne są jej piwnice Echo niesie jej słowa Zgrzytają zębami ofiary Nadzieja przed nią się chowa Abstrakcyjna jej postać Dzierży tysięcy los Zabiera bezwstydnie Istnienia głos Ekwiwalent życia Jadowity daje Atakując wolność... Leniwe spojrzenia Ekspresja bezruchu Tony pół oddechu Aromat świtu Reakcja źrenicy Granica odsłony CZARNY SYRIUSZ Cierpienie niczym stary, Cichy pies, drapie drzwi Ciężko znieść milczeniem Ciszę jego czarnych oczu Chudy, głodny w mroku Chowa głowę, bo wstyd Ciężar taki nieść za sobą Czerwoną wstęgę Czasu śmierci PRZEMIJANIE Piękny ten kwiat, wiatrem potargany, zbyt słaby, odsłania swą nagość, zapach jego, złośliwym wiatrem gnany, przez niego, obnaża słodką bladość. Biały kwiat jabłoni z welonem wonnym, ostatnie słońca promyki goni, swego zapachu zaprzęgiem konnym. I pewnie spytasz, czemu śmierć zbliża do siebie, I czemu tak dąży do płatków, oberwania. I może, zdziwi to ciebie, ale na tym, polega istota, przemijania. W ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA Niekochani, skrywają się za gwiazdami. Chowając się, w purpurowe płaszcze snów w samotności wyczekują pierwszych gwiazd. Nikt z nich nie wie, co się jeszcze może stać Widzą smutek w oczach samotnego psa. Odnajdują siebie, w lustrach pełnych dzikich łez. Ich ogień życia, zamiera właśnie dziś bo nikt nie chce wiedzieć że żyje obok nich Poddają się, bez walki oddając dom. Umierają samotnie w czterech ścianach gdy za rogiem rodzi się syn boży i po śmierci, nadal są samotni... EROTYK
Bez ciszy oddechów Echem światła na ścianie Z niemym słowem Iskry szczęścia Nie wymuszony przez świt Efekt zespolenia ciał Religijnie niepoprawny Element współczesności Samotnie otwarty Obiektywnie słuszny Ważny niezmiernie Na drganie powietrza O barwie karmazynu Śliskie łuki nagości Ćmy w upojnym cieniu
|